Hej kobietki, w sumie to już pózna godzina i pewnie juz wszystkei spicie, ale mysle wejde jeszcze zobaczę co tam u Was słychać..
Milena wiesz to jest opis"na wesoło" więc nie ma co brać do siebie, z resztą tych na poważnie też raczej nie, bo to nie o to w tym chodzi,myślę,że nie muszę tłumaczyć, sama wiesz co mam na myśli :)
Aniu masz wesoło z synkiem "przemądrzalcem", ale ja takie dzieciaki lubię- chociaż Twój syn to już zaraz dorosły bedzie wiec żaden z niego dzieciak ;p Dobrze Milena mowi- tak ludziom w życiu łatwiej, mają przynajmniej swoje zdanie i o swoje walczą..
Mysza to wielga ulga dla Was,ze nie ma zadnych bakterii, przypomniałaś mi w ogóle,że mam do odebrania wynik na odczyn coombsa , który musiałam -powtórzyć bo jakiś antybiotyk brałam, który mógł wytworzyć przeciwciała , ale jak mus to mus, ostatnim razem za kilka badań zapłaciłam 150 zł., a jeszczcze te lekaerstwa wszystkie wykupić tez koszt rzędu 150zł. oj ciąża kosztuje.. ale cóż :) ]
powiem Wam, bo w sumie nie mam komu sie przyżalić , w poniedziałek muszę do zasranego urzędu pracy iść- tam kolejki wiecznie mega wiekie, czesto po kilka godzin trzeba czekać.. poprosiłam więc koleżankę, która śmie nazywać się moją przyjaciółką, czy mogłaby się ze mną tam wybrać-( pisała w poniedziałek,czy nie potrzebuję pomocy jakiejś blablabla, zapowiedziała wizytę w środę-dzisiaj już prawie piątek heh, a jej ni widu ni słychu nawet nie napisała,ze nie przyjedzie..) no ale mniejsza o to- napisałam jej tą wiadomość czy ze mną pojdzie, potem jakaś herbatka,pogaduchy, bo od maja widzialysmy się tylko 2 razy mimo,że mamy do siebie 15 km.. ona dobrze wie,ze ja nie ruszam się sama autem, ze byly komplikacje itp, a wczesniej mieszkala w niemczech i dopoki nie wrocila codziennie do mnie pisala,ze bedziemy sie czesto widywac jak wróći itp... ( nic bym do tego nie miała,że do mnie nie przyezdza, ale ja z drugiego końća niemiec do niej jezdziłam, a raz nawet z polski do niej pojechałam do niemiec, a jej jest cięzko "pokonać"15 km do mnie?? .) ona teraz nie pracuje i ma kupę czasu.. to wiecie co mi napisała? ze nie moze, bo ma jezdzi zkoleżanką do pracy- ona ją przyucza bo za jakiś czas ma jej oddać swoje stanowisko.. wiec mowie ok trudno- praca ważniejsza, ale pozniej pisze do mnie druga kolezanka i tak sobie rozmawiamy i co się dowiaduję? że koleżanka jezdzi się przyuczać ale tak na prawdę "większość godzin tam przegadamy i przejemy , a przyuczam się tylko trochę" - to są jej słowa... no i co? i tak to wlasnie moja "przyjaciółka" ze mną dzisiaj postąpiła, także wychodzi na to,ze grono "przyjaciół" i znajomych coraz bardziej się zamyka..