No właśnie, a tak sie w niedziele cieszyłam bo był taki czuły... Dzień w dzień jest to samo, ciągle tylko myśli o tym, gdzie tu jeszcze pojechać, wypić piwko, z tym sie spotkać z tamtym, a ja tylko robię za kierowcę ciągle i jego przydupasa.. Mam tego dość.. Prezent też mu dałam, cieszył się niby, ale wczoraj nie miał czystej koszulki do założenia bo zazwyczaj mało rzeczy z sobą zabiera, to nie założył tej ode mnie ( z napisem MOJA NOWA FURA i namaloowanym wozkiem dzieciecym) tylko zalozyl pół-mokrą swoją ze sznurka.. Szkoda gadać.. ;/
