witajcie kochane, gratuluję rozpakowanym już mamusiom, bo jeszcze nie miałam okazji pogratulować ;] co do pogody to pada od rana, ale nie jest źle ;D ogólnie rzecz biorąc, miałam ciekawą przygodę, bo we wtorek późnym wieczorem zgłosiłam się na IP ze skurczami co 3 minuty, po ogólnym badaniu położyli mnie na oddział, dostałam zastrzyk rozkurczowy, jednak nie pomógł i następnego dnia, po obchodzie i badaniu ginekologicznym skierowali mnie na porodówkę z powodu wysokiego tętna dziecka, miałam wtedy 2cm rozwarcia, tam podali mi oksy na wywołanie, skurcze się nasilały, no ale w końcu wszystko stanęło w miejscu, mąż się śmiał, że to przez babkę, która się darła w sali obok, powiedział, że mała stwierdziła że siara i nie wychodzi ;P no i tak po całym dniu na porodówce wróciłam na oddział, czop odszedł wieczorem dopiero... i leżałam tam do piątku wieczora, skurcze ustały, ale od wczoraj znowu się zaczęły, ale jeszcze poczekam trochę ;]