Putunki dążyłam do tego, żeby Ernest przespał się, jak najdłuzęj po butli o 14... Więc około 15 zasnął na 40min(obudziły Go bącury....), potem próbowałam Go uśpić, ale nic z tego nie wyszło. Obudził się, pomachał rączkami, pouśmiechał się i zaczął marudzić (pić mu dałam, w między czasie wypił 100ml). Więc myślę sobie - Dzieci lubią spać na spacerach - i bach Go do wózka, chodziłam do 18 po dworzu, a On spał. Przyszliśmy - butla. Potem Mąż cuda niewidy robił, żeby nie spał... O 19,45 kąpiel, butla już na wpół śpiąco (czytaj dosłownie wmuszanie- Ernest no jedz, zjesz i pójdziesz spać- bo po paru łykach odlot, taki zmęczony). No i już nawet to, że został przełożony do łóżeczka mu nie przeszkadzało... Śpi, zobaczymy do której(na bank minimum do 2)... Co do uspokajania... W książce pisali - klep po pleckach - u Mnie to nie działa. Aga mi napisała dobry patent - głaskanie po policzkach, nosku, między oczami, biorę twarz Ernesta w rączki, przytulam do swojej (chylam się nad Nim bez podnoszenia) i mówię "Mama jest przy Tobie, szszszsz....". Jak się uspokaja wychodzę, zaczyna płakać, wracam po min, uspokajam, wychodzę. Znów płacz wracam po 3, 5, 7 min - jak wolisz sobie to ustalić i tak do momentu, aż uśnie ( bo w końcu uśnie...). Czas powrotu wydłużam.