Ja mam jakiś kryzys od piątku, dzisiaj to już apogeum - płacze i jestem tak zmęczona, że nie mam siły nawet do WC się ruszyć. A w domu tyle do zrobienia... Przeraża mnie myśl, że skoro sobie nie radze teraz co będzie potem. Zamiast cieszyć się, że niedługo przywitamy naszego Synka - ja czuję się okropnie. Mam żal, że mojej mamy tu nie ma ze mną, że moj D. choć się stara na swój sposób nie pomaga mi tak jak bym tego chciała i w ogóle wszystko do d*** :((( Wlałam tone łez, przez co jestem jeszcze bardziej zmęczona... Czuje się samotna i pozostawiona sama sobie :( Do tego jest gorąco i puchne, no ale to chyba norma w końcówce ciąży. tak bym chciała by ktoś się mną zajął, zrobil obiad i pare innych rzeczy. Mój D. w pracy, mama w Polsce - ja juz nie moge... Ratunku! :(( Ehhh czy to depresja przedporodowa? Czuję się strasznie z tymi moimi odczuciami, jak wyrodna matka...
