Najbardziej aktywne
Komentarze
Wyświetlono: 7391 - 7400 z 9671.
a ty Jaemka jak sobie radzisz? Jak twoi chłopcy ? Nie płakałaś jeszcze razem z nimi ? :D
tak włąsnie tak juz miałąm ale hym nic chyba w tym dziwnego bo czaasem mam juz dosc a dzis np tak mnie boli kregosup od noszenie małej ze hej
Natitalka, pierwszy miesiąc był okropny. Pisałam, że sobie nie radzę, że nie cieszy mnie widok Aleksa, że nic do Niego nie czuję. Kilka razy miałam mysli, że po co mi to było, że zbyt wczesnie na drugie dziecko. Mój mnie w tym przekonaniu utwierdzał, bo nie chciał drugiego dziecka. Ja się uparłam, więc jak mi wypominał, że mam jak chciałam to jeszcze bardziej żałowałam. A przez to, że tak myslałam było jeszcze gorzej bo po tym ryczałam, że wyrodna ze mnie matka i jak mogę tak myśleć. Najgorzej było przez kilka pierwszych nocy po wyjeździe Grzegorza, kiedy oboje zaczynali płakać w tym samym momencie. Nie potrafiłam podjąć decyzji -najpierw Aleks czy najpierw Piotruś? Który mnie bardziej potrzebuje? Nie mogłam patrzeć na gary w zlewie, kurz na półkach i brudne podłogi...i na siebie.
Teraz jest już dobrze;-) Nadal, jak na złość, płaczą w tym samym czasie ale mam już patent - Aleksowi smoczka, wstawić wodę na mleko, szybko przebrać Piotrusia i dać mu mleko;-) A jak już Piotrek jest cicho to mogę się skupic na Aleksie;-)
Aleks jest słodki. Piotrek zrobił się bardzo czuły w stosunku do niego. Głaszcze, przytula, piszczy ze smutkiem jak Aleks płacze. Nie jest już zazdrosny jak biorę Go na ręce, siedzi grzecznie jak Go karmię itd.
Oczywiście domaga się mojej uwagi, broi i piszczy ale to juz nie przez Aleksa.
Widać, że zaakceptował fakt, że ma brat;-) I ja też.
Pewnie po którejś nieprzespanej nocy jeszcze mi przyjdzie mi do głowy szalona myśl "po co mi dwójka dzieci" ale to tylko z powodu zmęczenia. Decyzja o dwójce dzieci to była dobra decyzja
Natitalka, z dwójką dzieci nie ma czasu na depresję. Co najwyżej dół gigant wchodzi w grę;-)
Powiedzcie mi Dziewczyny, czy Wasze dzieciaki też mają teraz etap "przyklejenia"? Ja (albo inna osoba z którą przebywa np. babcia, ciocia) nie mogę odejść nawet na krok. Na placu zabaw muszę stać obok, na podwórku siada przy mnie na krześle i nie chce odejść nawet do pisakownicy, na spacerze, jak pcham wózek i ręce mam zajęte to cały czas trzyma mnie za spodnie itp. Sam nie wyjdzie ani na balkon, ani do drugiego pokoju. Pocieszcie mni, że tez tak macie bo się zaczynam obawiać, że mi chyba strachliwy syn rośnie;-)