Najbardziej aktywne
Komentarze
Wyświetlono: 11 - 20 z 84.
U mnie juz po wszystkim,mam wrazenie ze to sie stalo tak dawno a to dopiero 2 tyg.
Fizycznie czuje sie dobrze a psychicznie hmmm raz tak raz tak,a myslalam ze jestem taka twarda...poprostu zawalil mi sie swiat i wszystkie Nasze plany legly w gruzach a po raz pierwszy czulam ze moje zycie ma jakis sens i Ona byla dla Nas tak wazna...
Teraz staramy sie odbudowac ten swiat ...
Ja mam podobne doswiadczenia, jak natallja. Poronilam w Niemczech. Pamietam, ze jak lekarka robiac USG nie mogla znalesc oznak zycia naszego synka, poplakalam sie, nie moglam uwierzyc w to, co sie stalo. Lekarka powiedziala, ze mam sie nie wstydzic lez, bo przeciez to malenstwo to maly czlowieczek.
Pozwolono mi pojechac do domu na noc, zebym mogla sie zebrac w sobie. Na drugi dzien mialam pojechac na wywolywanie porodu.
Tak sie zlozylo, ze nie bylo to potrzebne, bo w trakcie, jak sie meldowalam do szpitala, dostalam krwotoku, a probujac sie rozebrac w swoim pokoju, nagle zaczelam rodzic. Pochylilam sie, zeby zdjac buty i urodzilam synka prosto do spodni.
Zawolalam lekarke, ktora bardzo ostroznie, zeby nie uszkodzic cialka mojego synka, zdjela mi spodnie i majtki, rozcinajac je ostroznie nozyczkami, tak aby mozna bylo wyjac malenstwo nie uszkadzajac go. Potem polozyly jego cialko w specjalnym pojemniczku.
Lekarka pytala sie, czy chce zobaczyc malenstwo i radzila, zeby je zobaczyla, bo to przeciez moje dziecko, maly czlowieczek.
Trzymalam go przy sobie i plakalam.
Dostalam osobny pokoj tylko dla siebie, ze swoim lozkiem, stolikiem, fotelami dla odwiedzajacych, szafka przy lozku i szafa oraz wlasna lazienka.
Co chwila wybuchalam placzem, nie wyobrazam sobie, zeby ktos musial mnie w tym stanie ogladac.
Lekarka zapytala sie, czy nie chcielibysmy miec fotgrafii naszego synka.
Zrobili nam i pieknie oprawili w ramke. Taka fotke dostalismy.
Jak tam lezalam przyszedl do mnie pozniej pastor - psycholog, ktory byl po to, aby mnie pocieszyc i aby, jezeli tego zechce, zorganizowac pogrzeb. Chcialam sama zajac sie pogrzebem, tzn. maz sie tym zajal, ale mimo wszystko wiedzialam, ze nie bylam z tym sama.
Ano wlasnie. Mialam lyzeczkowanie, bo lozysko samo nie odeszlo. Lyzeczkowanie mialam pod narkoza. Polozylam sie i obudzilam, jak bylo juz po wszystkim.
Napisała to do mnie moja siosrzyczka, jest mi trudno teraz, boli mnie wszystko, ale jak to czytam jest mi troszeczke łatwiej. Może i wam mamusie aniłków pomoże...
..." Twoje dzieciątko jest teraz takim malutkim, słodziutkim aniołkiem w niebie,
dzięki tobie mógł pofrunąć do Pana Boga, bo do teraz był uwięziony na ziemi,
brakowało mu paru bić serca by skrzydełka mu urosły.
Teraz patrzy napewno na Ciebie i dziękuje Ci, że mu to umożliwiłaś,
pomimo tego bólu który po nim pozostał..."
i ja do Was Aniolkowe Mamusie dolanczam
Pawelek-moj Aniolek 20maja 37tc [*]