dziewczyny podziwiam Was, że macie czas i ochotę na ćwiczenia. Ja mam do stracenia conajmniej 10kg, najlepiej to tak z 12-13kg... Ale w ciągu dnia nawet nie mam chwili żeby pomyśleć o sobie, a jak Hania pada o 21:30 to ja marzę tylko o kąpieli i łóżku. Czuję się ze sobą BARDZO ŹLE i zaczyna mi to siadać na psychikę a do tego wszystkie domowe problemy się nakłądają i nie wiem ile wytrzymam... Na samą myśl o powrocie do pracy, siadam i płaczę... Chcę ją zmienić, ale kto mnie przyjmie jak mam tylko średnie wykształcenie... Gdyby nie wizja rozbudowy domu od teściów to może bym nie wracała porobiła jakieś kursy i byłoby łatwiej, ale niestety kasa jest potrzebna...
Hania rośnie, chociaż cały czas martwi mnie jej waga (ale widzę, że starsze dziewczyny - mam na myśli Laurę i Alicję - są z wagą na 25 centylu) to z moją nie jest najgorzej, bo mieści się między 25 a 50 :P wzrost powyżej 90 centyla :)
Jest strasznie ruchliwa, Basia podziwiam, że Wojtek siedzi w wózku i nie boisz się, ze Ci wypadnie, moja od razu się chwyta i próbuje wstać :P A najbardziej lubi się wspinać po mnie :P może uda mi się dzisiaj zrobić zdjęcie z jej akrobacjami :)
Za to pochrzaniło jej się coś z wieczornym jedzeniem :/ cały dzień jak dostaje mleko to wcina bez płaczu, ewentualny obiadek też zje (dzisiaj próba powrotu do słoiczków - a jak nie to znowu coś ugotuję), deserki wcina aż się uszy trzęsą, a jak ma zjeść kolację (ostatnio daję jej kleik, bo coś ją zakleiło) to pociągnie parę łyków i już więcej nie chce i muszę jej wciskać :/ dzisiaj spróbuję podać jej kaszkę malinową, ale łyżeczką i zobaczę jak jej pójdzie :P