Ja do szpitala mam ponad 100km tj 1,5h-2h, poprzednio jechałam ze skurczami co 7-8 min dojechaliśmy na miejsce po czym skurcze ustały... wróciły po 4h regularne co 4-5min a po podaniu znieczulenia zatrzymało się rozwarcie... podali oksytocyne i jeszcze 4h mnie męczyło:( Mi położna powiedziała (poprzednio i teraz), że mam jechać dopiero ja skurcze będą przez dłuższy czas i naprawdę regularne, albo jak odejdą wody lub zacznę krwawić czystą czerwoną krwią:(
Ja mam tę możliwość, że niezależnie od godziny (ostatnio była to 2 w nocy), mogę dzwonić do położnej i ona przyjedzie do gabinetu i sprawdzi co i jak i w razie czego wzywa karetkę, każe samemu jechać (wtedy dzwoni do szpitala i informuje, że przyjedziemy, a jak zaczyna się bardzo źle dziać to my dzwonimy i karetka może nam wyjechać "na przeciw") lub jeszcze poczekać:)