Ale cóż taka jest kultura w naszym kraju.
wlasnie w DD TVN mowią o wsiadaniu z wozkiem do komunikacji miejskiej, jak u was z tym jest?
ja niecierpie jezdzic autobusem miejskim, staram się tego unikac a jak juz musze to jade autobusem niskopodlogowym jednak wczoraj kierowca widzial,ze wysiadam i nie opuscil autobusu w rezultacie wozek mi spadl..a ludzie ktorzy wsiadali zamiast mi pomoc zaczeli krzyczec "co pani robi wyjezdzaj pani tylem a nie przodem" i nikt mi nie pomogl.
nie mialam jak się odwrocic tylem do wyjazdu poniewaz nikt nie chcial przesunąc się.
szczeze? wole isc z małą przez cale miasto niz wsiadac do zakichanego autobusu. ;/
Dlaczego tak jest,ze ludzie odwracają glowe kiedy widzą ciezarną badz mamę z wozkiem? wiecej mialam nieprzyjemnych sytuacji niz przyjemnych.
ostatnio w realu zapytalam pana w informacji czy moze mi skasowac jedne pampersy, oznajmil,ze nie i mam isc do kolejki...a bylo strasznie duzo ludzi. poprosilam go o otwarcie kasy pierwszenstwa gdzie namalowany jest sliczny wozek. a pan mi powiedzial,ze nie ma tyle pracownikow ;/ stalam 30min w kolejce z jedną pieprzoną paczką pampersow. ;/
Odpowiedzi
Ale cóż taka jest kultura w naszym kraju.
a i nie radzę wyprowadzać wózka przodem, kiedy siedzi tam dziecko, kiedyś jednej kobiecie wypadło. ale całkiem możliwe, że nie było przypięte.
Ja się czasem aż boję wyjść z domu. Wolę zlecić mężowi zadania... bo to co się dzieje (nawet w Warszawie) przeraża :/
Jak jezdzilam jeszcze wielka ciezka landara to bez przerwy musialam sie prosic kogos o pomoc o ile ktos w zasiegu wzroku byl.Teraz mam na tyle leciutki wozek,ze bez problemu wyjde sobie sama i rzeklabym co i rusz ktos chce mi pomoc :/ Tyle,ze ja juz tej pomocy nie potrzebuje, wiec sie w pore ludzie obudzili ;)
Problem sadze jest nie w komunikacji miejskiej tylko w mentalnosci spoleczenstwa.
Czesto irytuja mnie inne wozki.W wiekszosci nisko podlogowych autobusach jest miejsce dla 3 spacerowek, ale bezmyslne baby tak sie rozstawia, ze juz drugi wozek ma problem z ustawieniem sie, a ow baby nawet nie pomysla,zeby ulatwic zycie nie tyle, ze innym, a i sobie (bo gdy potem wysiadaja to maja problem, a mnie sie chce smiac ;) ).Zawsze jak widze, ze ktos wchodzi z wozkiem to sie przestawiam (o ile od samego poczatku nie stoje jak nalezy)i uwazam,ze wspolpraca jest najlepszym rozwiazaniem wszelakich trudnosci.
Wychowanie jakie wynosimy z domu, przenosimy na zewnatrz i tak o to masz w kolejkach, komunikacji itp. takie sytuacje, a nie inne niestety.
Jak jezdzilam jeszcze wielka ciezka landara to bez przerwy musialam sie prosic kogos o pomoc o ile ktos w zasiegu wzroku byl.Teraz mam na tyle leciutki wozek,ze bez problemu wyjde sobie sama i rzeklabym co i rusz ktos chce mi pomoc :/ Tyle,ze ja juz tej pomocy nie potrzebuje, wiec sie w pore ludzie obudzili ;)
Problem sadze jest nie w komunikacji miejskiej tylko w mentalnosci spoleczenstwa.
Czesto irytuja mnie inne wozki.W wiekszosci nisko podlogowych autobusach jest miejsce dla 3 spacerowek, ale bezmyslne baby tak sie rozstawia, ze juz drugi wozek ma problem z ustawieniem sie, a ow baby nawet nie pomysla,zeby ulatwic zycie nie tyle, ze innym, a i sobie (bo gdy potem wysiadaja to maja problem, a mnie sie chce smiac ;) ).Zawsze jak widze, ze ktos wchodzi z wozkiem to sie przestawiam (o ile od samego poczatku nie stoje jak nalezy)i uwazam,ze wspolpraca jest najlepszym rozwiazaniem wszelakich trudnosci.
Wychowanie jakie wynosimy z domu, przenosimy na zewnatrz i tak o to masz w kolejkach, komunikacji itp. takie sytuacje, a nie inne niestety.