Znów mnie długo nie było, był czas tylko na czytanie, najczęściej przez telefon, bo nawet nie miałam czasu włączyć komputera niekiedy - dziś w końcu się udało:) Cały sierpień siedziałam cicho... No więc zacznę od najprzyjemniejszego:) 13/08 byłam na pierwszym ważnym USG był to 13tc+1 wg OM, z USG wyszło, że dziecko ma rozmiary z 12tc+4 - 60,2mm. Takie maleństwo:) Ale jak się chwilę zastanowiłam to się okazało, że urosło 4cm w 23dni! Kość nosowa uwidoczniona i przezierność karkowa w normie - to były dla mnie najważniejsze wiadomości tamtego dnia:) Zdjęcia znów nie dostałam - coż, taki aparat... Ale za to patrzyłam na maleństwo na monitorze - było wtedy takie ruchliwe:D normalnie jak mała pływająca żabka, tak ruszało nóżkami:) lekarz nie mógł złapać jakiegoś parametru przez te wygibasy! Serduszko waliło jak szalone - 162 uderzenia na minutę! Ono tam naprawdę jest, żyje sobie we mnie, prawdopodobnie juz zaczyna słyszeć pierwsze dźwięki:) jest wykształcone, teraz będzie tylko rosnąć i dalej się rozwijać i doskonalić:) Brzuszek zaczął się pokazywać - dopiero teraz, gdzieś tak w niedzielę rano zobaczyłam, że brzuch się juz tak nie zapada, jak przyłożę mocniej dłoń to czuję gdzie się znajduje dno macicy - teraz tylko czekam na pierwsze ruchy i kolejne usg - za jakieś 4-5 tygodni, bo już się nie mogę doczekać aż znów zobaczę moje małe bambino, jak sie rusza, szaleje w moim brzuchu:) ile urosło i może jakiej jest płci:) mam przeczucie, że bedzie córeczka:) Na kolejnej wizycie lekarz stwierdził, że wszystko jest w porządku, ciąża rozwija się prawidłowo, nie ma żadnych stanów zapalnych, ani innych zagrożeń dla zdrowia i bezpieczeństwa naszego dziecka:) mogę trochę sobie poluzowac dawne restrykcyjne zakazy:) no i dostałam skierowania na kolejne badania - morfologia, mocz i przeciwciała anty-Rh. Zrobię je po zasłużonym odpoczynku podczas tygodnia miodowego;) Do ślubu zostały już tylko 74 godziny!!! Czas pierdyknął nawet nie wiadomo kiedy:) Zostały nam już ostatnie załatwienia, końcowe zakupy, odebranie mojej sukni i przybranie sali weselnej, bo zajmujemy się tym sami. I w sobotę o 14 zaczniemy oboje nowy rozdział naszego życia, przy czym będzie nam już towarzyszyć nasze pierwsze i napewno nie ostatnie maleństwo:) Nie mogę się juz doczekać 4 września:) Boję się tylko stresu, który zapewne dopadnie mnie rano w dniu ślubu, ale spróbuję sobie wmówić, że nie wolno mi się denerwować dla dobra maluszka, może zadziała:) Trzymajcie kciuki:*
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 5 z 5.
Najważniesze że z bobaskiem wszytko ok.
A może akurat poranny stresik Cię nie dopadnie :) ja przynajmniej tak miałam ;) Rano fryzjer, makijaż, byłam tak zaaferowana tym wszytskim że nie miałam czasu się zestresować. Dopadło mnie dopiero przed samym kościołem, gdy czekalismy na księdza...ale jak sie zaczęło to poszłoooo.....do rana zleciało szybciutko.
Życzę wszystkiego dobrego!!:)))
Kochana spokojnie,wszystko idzie dobrze i wedlug planu,a jak sukienka bo pisalas ze bedziesz szyc w sierpniu
Uwazaj na siebie i malenstwo,nie fikaj za mocno na weselu ;)
Powodzenia i czekam na relacje ;)