Dziś mój synek skończył 3 miesiące - wielki chłop z niego :))) A ja napisze moją - naszą przygodę z becikowym. Zaraz po porodzie nie mieliśmy jakoś po drodze do MOPS-u, ja gorączkowałam przez ponad tydzień, potem mój M pracował w takich godzinach że nie miał kiedy podjechać, a do tego trzeba było zaświadczenie od lekarza pobrać. Wreszcie jak mieliśmy zaświadczenie, wyszłam z młodym na spacer to już był listopad i weszłam do MOPS-u zapytać co potrzeba. Tak się składa, że mieszkamy w mieście A gdzie jest zameldowany mój M a ja jestem zameldowana w mieście B. Pani w okienku powiedziała że z miejsca zameldowania mam z MOPS_u przynieść zaświadczenie że od nich nie pobrałam. M miał kilka dni wolnego więc wcześniej swojego tatę poprosiłam żęby mi takie zaświadczenie z naszego ośrodka wyciągnął. Na początku grudnia M zabrał wszystkie dokumenty i poszedł załatwić. Dzwoni za jakiś czas że wszystk jest o.k. oprócz zaświadczenia od lekarza, napisał że byłam objęta opieką od 8 tygodnia, a powinna być data choć jednej wizyty i potrzebne jest nowe zaświadczenie. Myślę sobie fajnie, do mojego lekarza do centrum Łodzi jakaś godzina jazdy w jedną stronę, trudno... ale coś mnie podkusilo i dzwonie do MOPSu w moim miejscu zameldowania i wprost pytam co ma być na tym zaświadczeniu, bo tu gdzie przbywam chcą daty wizyty. Usłyszałam że u nich wystarczy to zaświadczenie które mam bo jest dobre, tylko żeby pobrać zaświadczenie że nie braliśmy. Zadzwoniłam do M i prosiłam żeby w drodze powrotnej jeszcze raz zajechał do ośrodka i od tej Pani wziąl zaświadczenie że nie wzieliśmy to złożymy w tym drugim. Pojechal i dzwoni - Pani z ośrodka osobiście chce mi wytłumaczyć zę tam w B to nie mają racji. Rozmawiam z kobietą a ona że nie muszę jechać do lekarza, że datę może wpisać polożna, pytam z jakiej racji skoro ją poznałam po porodzie i skąd ona wie kiedy byłam u lekarza? No z karty ciąży, to ja na to że może jej dam ksero tej karty, nie musi być na zaświadczeniu i zaczyna mi cytować ustawę i kolejne paragrafy. Przerwalam jej i poprosiłam żeby wypisała M zaświadczenie że nie pobraliśmy. M przyszedł do domu, przyniosł zaświadczenie i oznajmił że do tej kobiety więcej nie pójdzie:)))) Następnego dnia zapakowaliśmy młodego i pojechaliśmy do dziadka a po drodze wstąpiłam do MOPS-u i złożyłam wniosek o wyplatę, zaśwadczenie od lekarza bez słowa przyjęto. Pozostała mi ta odrobia niepewności i czekanie na decyzję i okazało się że dzień przed Wigilją otrzymaliśmy prezent w postaci wypłaty. Dwa miasta, w jednym województwie, odlegle o 30 km, jedna ustawa a inna interpretacja. Przestały mnie dziwić skargi powodzian ktorym w jednym miejscu wyplacano zasiłki bez względu na dochód a w drugim trzeba było podać wszystkie dochody. Paranoja!
Komentarze
(2011-01-05 19:01)
zgłoś nadużycie
(2011-01-06 10:10)
zgłoś nadużycie