Ja też nie raz nie dwa trafiłam na taką sytuację, że do wychowawczyni dopchać się nie mogam, ale nie zawsze jakiekolwiek rozmowy z nią były potrzebne Nie przejmuj się posiłkami, to dopiero początek. Zresztą nawet jak będzie jadła mniej niżbyś sobie tego życzyła to trudno, najwidoczniej tyle potrzebuje
Zacznę od tego, że szlag mnie jasny trafia. Człowiek przychodzi po dziecko do przedszkola, chce się dowiedzieć czy chociaż zjadło obiad...i co? I dupa, bo jedna nawiedzona mamuśka okupuje przedszkolankę przez 15 minut. Ja rozumiem, że trzeba się zapytać, dowiedzieć, no ale przez 15 minut nikogo nie dopuścić do przedszkolanki?! Ona jest jedna, a rodziców więcej, i wszyscy chcieliby się czegoś dowiedzieć. Jeszcze pech chciał, że jak ta skończyła trajkotać to przedszkolanka pobiegła usypiać dzieci, połowa płakała więc już nie chciałam przeszkadzać.. także od swojego dziecka się dowiedziałam, że zjadła drugie danie a zupy nie. Ale i tak nie wiem czy to prawda chociaż z tym drugim daniem, bo Paulina co chwilę zmienia wersję wydarzeń ;) jedno jest pewne - zupy nie jadła bo koszulka była czysta.
Jutro pójdę po młodą dobre 20 minut wcześniej, żeby popytać co i jak.
W każdym razie póki co Paulina się nie zniechęciła i przedszkole nadal jej się podoba. Jedyne co mi spędza sen z powiek to jedzenie...dobrze chociaż, że nie mam problemu z pożegnaniami :) buziak na szybko i Paula leci do dzieci ;)