Mój pierwszy wpis.I to w 24 tyg ciaży ale dopiero się zebrałam .No więc od początku: Staraliśmy sie z mężem o dziecko zaraz po naszym ślubie a moze juz w noc poslubna ?? rok temu.I choc nastawilam sie ze latwo moze nie byc to jednak za kazdym razem przezywalam rozczarowanie ? niepokój?? ciężko okreslic.Ale tez za kazdym razem mialam wszzytskie objawy ciazy : nudnosci , napiete piersi, i wsyztsko co wyczytalam w necie więc kiedy juz prawie bylam pewna ze jestem w ciazy a przyszedl okopny okres załąmywałam się trochę.I tak trwało to 7 miesiecy , i kiedy juz totalnie zajelislismy sie praca , planami mieszkaniowymi itd a nawet Sylwestra spędziliśmy na "zakrapianej " imprezie ( gdzie okazalo sie iz bylam juz w ciazy) pokazaly sie dwie piekne krechy rozowe:) I wiecie co ??? nagle oblał mnie strach !!! tak , tak mnie ktora czekala tyle czasu na malenstwo oblal mnie strach i zaczelam plakac ze szczescia i ze strachu!!!Nagle zdalam sobie sprawe ze odwrotu juz nie ma , ze jestesmy teraz odpowiedzialni za tego malego czlowieka ktory zaczal "kielkowac" mi w brzuchu.Mąż rowniez sie ucieszyl ale dowierzyc nie mógł dopóki lekarz nie potwierdzil 5 tyg ciąży. I jak na zawołanie zaczęło się - nudności , wymioty (zaprzyjaznilam sie z moja ubikacją ) , zawroty głowy, wielkie ogromne piersi ,brak apetyt albo napad głodu.Generalnie wszytsko co opisuja w gazetach , na necie, w książkach o pierwszym trymestrze dotyczyło mnie.A w 13 tyg jak ręką odjął- zero dolegliwości , jedynie wzmożony apetyt. Aż do 3 tyg temu kiedy to ból w krzyżu zaczął się taki że na czworakach szłam do ubikacji i wyłam z bólu.Od tego momentu z bólem krzyża codziennie mówię sobie dzień dobry !! tydzien temu wyladowalam w szpitalu - mimo bezproblemowej ciazy podczas sprzatania przeforsowałam się - lekarz stwierdzil skrocenie szyjki macicy i zagrozenie przedwczesnym porodem.Zostawili mnie na oddziale , leki , i kategoryczne leżenie.Strach jaki wtedy mialam nie umiem opisac.Strach o nienarodze dziecko.Naszczescie po tyg lezenia w szpitalu wzzytsko wrocilo do normy na tyle ze moge byc w domku.O pracy do konca ciazy moge zapomniec , kontrola co 2 tyg i lezenie w domu czasem maly spacerek bez wiekszych "udziwnien", Płci nie znamy i nie chcemy znac pomimo ze na ostatnim usg swietnie bylo widac plec .Choc wszyscy dookola mowia ze napewno bedzie chlopak bo nic na twarzy sie nie zmienilam ale to tylko przesady. Ogolnie nasz maluszek wazy juz 600 g i kopie jak mały piłkarz :) co mnie cieszy bo lubie te kopniaki . A ja ?? ja zaczynam ten etap kiedy o wszytsko ma sie obawy - jak to bedzie jak sie urodzi , czy damy rade z mezem , czy zdolamy finansowo jako ze chce byc z maluchem jak najdluzej itd ale to chyba normalne ???Do tego doszły mnie okropne napady złości , histerii i płaczu tak naprawde bez pwodou.Wiem ze przesadzam , wiem ze stresem szkodze dziecku ale to jest silniejsze odemnie. Dobra koncze bo sie za bardzo rozgadałam .
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 2 z 2.
oj;)) to widze ze maluch juz nie jest taki maly:)) mam nadzieje ze wszystko bedzie ok -ja mialam komplikacje na poczatku. martwisz sie o dzidzie i ogolnie jak bedzie - to normalne. na szczescie oboje macie prace i dacie jakos rade;)) ja to juz zupelnie niewiem jak bedzie..;O
pozdrawiam i zycze powodzonka ;))