Zdecydowanie musisz wziąć się w garść. Myślę, że dobrze by Ci zrobił wieczór bez dziecka. No i nie musisz nic udawać, bądź sobą bo tłumienie emocji to najgorsze co można zrobić.
Koleżanka zaprosiła mnie do siebie na wino i słuchanie muzyki, że niby Stasia położymy u niej spać i zanocujemy. Ale ja jestem w takim stanie, że tak barakuje mi ludzi, że aż nie mam ochoty nikogo widzieć. Paradoksalnie wszystko tak.
Może jest źle, a czasem jest lepiej. Tańczymy ze Stasiem do Toxicity System of a down i jest nam fajnie. Bo nie zawsze muszę umierać, moge też rodzić się i uśmiechać, ot tak, bez przyczyn i dalekobieżnych skutków.
Ponad połowa czasu minęła, teraz powinno byc z górki. I choć ciąglę mam chwile zwątpienia, to wiem, że muszę wziąć się w garść, jeśli nie dla siebie, to dla swojego dziecka. Ono podświadomie wyczuwa, że coś jest nie tak. Więc muszę byc inna, lepsza po prostu.
We wszystkim co robię jest troche szaleństwa. Pobiłam smutek i na tą chwilę jestem zwycięzcą jak ten pan z rekalmy, który dostał samsunga z bezprzewodową ładowarką.
Ale bitwa trwa i muszę być dzielna.
Miłość wszystko mi wytłumaczyła.
Pokory mi daj
Zdecydowanie musisz wziąć się w garść. Myślę, że dobrze by Ci zrobił wieczór bez dziecka. No i nie musisz nic udawać, bądź sobą bo tłumienie emocji to najgorsze co można zrobić.
Wieczór bez dziecka jest raczej niemożliwy, bo nie mam z kim go zostawic. Odkąd się Staś urodził nie miałam wieczoru bez dziecka, ba! nawet więcej niż 2 godzin bez dziecka nie miałam:P
przyjmij zaproszenie...zobaczysz, ze bedzie ok:) super się rozluzujesz.
|
i zadaj pierwsze pytanie!