Z grupy z fb z dnia 1 lipca
Dziewczyny muszę Wam to napisać.
A to z dziś
Od tamtej pory tata jest nadal w szpitalu wynik są raz dobre raz złe miał podawaną krew chyba już 4 razy. Miał próbę pobrania szpiku do biopsji ale się nie udało bo coś było za sucho. Od kilku dni jest ciężko się z nim dogadać bo mało kontaktuje do tego ma zakaz wstawania z łóżka ma cewnik i pampersa. Nerki zaczynają kiepsko pracować. W poniedziałek jak ustabilizują jego zdrowie to pojedzie do Kielc na biopsję żeby sprawdzić czy to co jest podejrzewane na 90% to jest to czyli szpiczak mnogi i jeśli go ma to już w ostatnim stadium bo problemy z nerkami i kiepski kontakt z nim a praktycznie brak kontaktu z nim to wszystko jest w ostatnim stadium i to że to złamanie w kręgosłupie się nie zrasta to też problem który jest w II jak i III stadium. Staram się o tym nie myśleć bo wtedy już kompletnie nic nie zrobię w domu. Wiem że to chyba nie realne ale chciałabym żeby młody jeszcze go zobaczył bo cały czas się o niego pyta kiedy wróci do domu a cały czas jest mu mówione że dziadek jest chory i musi być w szpitalu a on nie może iść do niego i tak jest kilka razy w tygodni oprócz tego chciałabym żeby tata jeszcze żeby zdążył zobaczył małą. No ale to chyba będzie ciężko. Jak sobie coś przypomnę to napiszę.
Wyniki coraz gorsze nie ma kontaktu z tatą jest na lekach przeciwbólowych z tego co wiem to ketonal strasznie schudł byłam dziś u niego bo siostra dzwoniła czy ma przyjechać po mnie żebym się z nim pożegnała bo może się wszystko wydarzyć. Nerki coraz gorzej pracują. Oczami wywraca na wszystkie strony ręce ma już sine ale ciepłe. Ręce bezwładne kręci głową sądzę że z bólu nogami porusza ale to pewnie dlatego że dostaje skurczy od tego leżenia. Ręce posiniaczone od tych wenflonów. Chciałabym żeby tak nie cierpiał. Do tego jak byłam w szpitalu to jedna siostra mojego taty do mojej mamy przy drugiej siostrze i jej córce że co my żeśmy zrobili a dokładnie chyba jej chodziło że nic nie zrobiliśmy żeby do tego nie doszło że do tego doprowadziliśmy a moja mama na to żeby ona ją nie denerwowała jeszcze bardziej a ona że ja Cię denerwuje a córka drugiej siostry powiedziała że jak chcą pogadać to niech wyjdą i żeby ta pierwsza siostra się uspokoiła. Zaczęłam płakać a ta ciotka do mnie że nie ma co płakać a ja nic bo nie wiedziała co jej odpowiedzieć i nie miałam siły. Dodała jeszcze że nie ma co płakać bo i tak już nic się nie da zrobić że jemu się nie da pomóc czy coś w tym stylu. A jak się na troszkę uspokoiłam to jak podeszłam do taty znów się popłakałam i ona znów żebym nie płakała że on to słyszy i widzi. A My się zastanawiamy czy on Nas widzi skoro oczami wywraca. Płakałam chyba z 3 razy tam w szpitalu i ryczałam w domu zanim pojechałam. Teraz trochę lecą mi łzy ale nie mogę myśleć tylko o tym muszę myśleć też o sobie i o małej żeby było wszystko ok. Tak powiedział mąż. Tak się zastanawiam czy jak już tata odejdzie to jak powiedzieć Kubie o tym i czy brać go na pogrzeb. Jeśli tak to jak go do tego przygotować? Zanim pojechałam do szpitala młody się chyba pytał czy dziadziuś idzie do nieba albo coś w tym stylu ale za bardzo nie zwróciłam uwagi bop ryczałam. :( Jeszcze jedno mama mojego taty wie że on jest w szpitalu i że jest kiepsko ale nie że aż tak a była u niego jakieś 2 tygodnie temu a sam nie jest w rewelacyjnym stanie. Jak przekazałam to mężowi to padły słowa że jak się dowie to może mój tata jakby odszedł to czy czasami jej nie pociągnie za sobą.
W styczniu lub w lutym mój tata był po wodę w źródełku i brał wodę w 5l baniaku i zamiast przykucnąć to się schylił i coś mu strzeliło w kręgosłupie że nie mógł się wyprostować i ledwo co wrócił do domu z czasem bolały go plecy potem myślał że to korzonki brał a potem już nie mógł wytrzymać z bólu i wylądował w szpitalu i tam zrobili mu badania do tego się okazało że ba złamanie w kręgosłupie w części lędźwiowej w szpitalu był do zeszłego tygodnia 3 razy i się okazało że ma początki osteoporozy miał gorset ortopedyczny brał tramal do tego potem miał pas usztywniający a od środy jest w szpitalu na kompleksowych badaniach bo we wtorek od neurologa dostał skierowanie na oddział żeby zrobić badania bo lekarz podejrzewa nowotwór. Do tego od marca tata ledwo co chodzi z każdym dniem bardzo schudł a ważył ponad 90 kg a teraz może nie wiem ile dokładnie ale chyba mniej niż ja co na 3 mc to utrata tylu kg to dużo gdzie ja ważę coś koło 82 kg a on chyba mniej. Widać to po nim. Są już częściowe wyniki i na jakieś 90% jest to choroba krwi szpiczak mnogi do tego ma ostrą anemię i nie wiem dokładnie ale problemy z nerkami. ma mieć jeszcze w poniedziałek biopsie z biodra w tym kierunku. A wczoraj mąż nie chciał mi powiedzieć co jest ale w końcu powiedział i że nie będzie owijał w bawełne po tym jak moja najstarsza siostra była odebrać syna od Nas z grila cała opuchnięta od płaczu na twarzy i potem powiedzaał że i tak będę musiała się dowiedzieć chyba wie dlaczego siostra w takim stanie i powiedział mi a dokładnie się zapytał czy jestem gotowa na prawdę nawet najgorszą ja mówię że i tak będę się musiała tego dowiedzieć a on mówi czy jestem gotowa na to że możliwe że będę musiała się pożegnać z tatą a ja że jak będę musiała to to zrobię i że choroba nie wybiera lekko mi oczy zaszły łzami ale zaraz wyszłam na dwór. Nie płakałam do momentu aż mąż nie poszedł spać razem z młodym a ja poszłam wziąć prysznic i wtedy jak tylko o tym pomyślałam to się poryczałam ale płakałam cicho żeby mąż się nie obudził potem się uspokoiłam i wróciłam do gry w czołgi i troszkę o tym zapomniałam a teraz jak to piszę znów płaczę ale tylko młody może to słyszeć bo pociągam nosem i lecą mi łzy. Nie wiem jak ja to zniosę jak się diagnoza potwierdzi :( Dodam że złamanie nie chce się zrosnąć a co do tej choroby to poczytajcie sobie same bo ja wiele nie pamiętam po tym co wczoraj czytałam wiem tylko że to nie uleczala choroba można doprowadzić do remisji w pierwszym stadium choroby ale z tego co wyczytałam i mąż powiedział bo powiedziała mu moja mama a jej lekarz prowadzący tatę jest to II lub III stadium które można tylko załagodził a mąż wyczytał że nie leczona daje tylko 3-4 lata życia. A zapomniałam że wczoraj tata miał podawaną krew żeby podnieść hemoglobinę. Czuje się beznadziejnie i nie wiem co o tym myśleć i jak sobie z tym radzić
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 7 z 7.
Właśnie rozmawiałam z mamą wyniki co raz gorsze nerki pracują coraz gorzej do tego wszystkiego sepsa Poszłam spać wczoraj po północy do 23:45 grałam na kompie a potem prysznic po prysznicu położyłam się ale długo nie mogłam zasnąć ciągle jak zamykałam oczy żeby zasnąć widziałam siebie idącą do szpitala wczorajszego dnia a jak widziałam coś innego to myśli tylko o tacie, śmierci i tym podobnym poleciały mi łzy ale szybko minęło i chwilę po tym zasnęłam chyba już było po 1 w nocy. Obudziłam się po 5 na toaletę mąż pojechał do pracy na 7 a ja siedziałam do prawie 8 przy kompie i próbowałam zająć myśli ale zrobiłam się senna i czułam zmęczenie więc się położyłam ale nie mogłam zasnąć widziałam rzeczy z gry i z tego co przeglądałam w necie myśli jak przed nocą ale mówiłam sobie nie ruszając ustami że mała rośnie u czułam jej ruchy i to jakiś 30 min przysnęłam.Po kilku min obudziła mnie mama żeby zostawić mi klucze od siebie od domu bo ktoś ma przyjechać. O 9 przestawiłam budzik na 10 i obudził mnie mąż koło 9:40 żeby mu otworzyć drzwi bo musi zrobić zdjęcia samochodu bo załatwia papiery.
Przykro mi bardzo ....
Serdecznie współczuję, moja mam umarła na raka 3 lata temu- wiem co czujesz...