Ja twierdzam, że miałam zawsze bardzo molesne miesiączki - wymiotowałam czasami z bólu, ogólnie byłam wręcz sparalizowana, nie mogłam robic praktycznie nic, nawet myślec. Nie słysząłm i nie mogłam mówic :( chodziłam zgięta w pół (jak już musiałam iśc), płakałam, jęczałam. Ale tabletki trochę pomagały :) Tak było praktycznie przy każdej miesiacze. Czasami tylko zaszczyciła mnie troszeczkę lżejsza. A dwa razy w życiu nawet zemdlałam..
I tak, potwierdzam, że poród to ból ogromny - podobne odczucia mną targały - bol nie do zniesienia, paraliż, nie mogłam mówic, nie mogłam otworzyc oczu, ból wypełniał kazdy centymetr mojego ciała. Jednak tak jakoś było mi lepeij, bo wiedziałm po co to robię ;) Potem przyszły parte jak zbawienie i mimo, że parłam 40minut i było bardzo ciężko - napociłam się jak cholera, to było fajnie :D Tzn. miło wszystko wspominam. Teraz to tylko pamiętam to jako piękną męczarnie, po której zoabczyłam córeczkę ;) i chcę to powtórzyc :D
Nie jestem w stanie powiedziec czy kobiety cięzko miesiączkujące lepiej radza sobie z bólem, ale byc może coś w tym własnie jest, bo sa juz nastawione i "przyzwyczajone" do bolu. Ogolnie ja balam sie porodu, wlansie ze wzgledu na miesiaczki - stwierdzialam, ze jak nie radze sobie z nimi i totalnie mnie paralizuja, to nie dam rady na pewno urodzic. Chociaz jednak gdzies wglab mnie bylam pewna, ze dam rade, bo kazda daje rade. Wiedzialm, ze muszę. To takie skrajne uczucia.. Tez trzeba wziac pod uwage, ze i kazy porod jest inny..