Bardzo współczuję :( Wiem,ze nie ma nic gorszego niz choroba dziecka. Moja jak sie urodziła nie oddychała, doznała wylewu, komora na każdym badaniau się powiekszała a ona mimio to brnęła dalej do przodu. Neurolog nie wierzyła własnym oczom-powiedziała wyniki sobie a dziecko wie swoje :)) Oby i Twoja córeńka jak najszybciej z tego wyszła i abyś mogła sie już w pełni cieszyć swoim małym Skarbem :)) Taki zwrot moze nastapić w każdej minucie-uwierz mi bo należałam się i naogladalam i nasłuchałam róznych rzeczy. Nie płaczi nie przejmuj się za bardzo bo córeczka to odczuwa gdy ja przytulasz-chociaż przez tą chwilę przekaż jej swoja siłę :))
Nadal jesteśmy w szpitalu bo mała ma problem z oddychaniem. Strasznie dużo się dzieje. Ciągle tylko chodze i płacze. W pierwszej debie było dobrze mała miała energię i ładnie cyca chwytała a potem jak lawina się potoczyło. W nocy co zjadła to zwymiotował nockiem i spadła 2790g do 2600g.Nie chciała wogule jeść. Myślałam że umre jak ją taką maleńką zobaczyłam. Później powiedzieli że ma infekcje i dostawała dwa rodzaje antybiotyków. Już jeden skończyła jeszcze tylko ten drugi jej podają do jutra a potem zobaczą jej wyniki krwii. W trzecim dniu zostałyśmy przewiezione do innego szpitala bo jest bliżej gdzie mieszkamy i tam już bym nie mogła dłużej zostać bo ja się dobrze czułam, a tu chociaż mam własny pokój i razem z moim B. możemy tu spać i chodzić do Lenki. Jak nas tu przywieźli to dopiero się zaczeło. Lena zaczeła tracić oddech, miała problem jak jadła, bo zapominała że ma oddychać. Podawali jej tlen i ją obserwowali, ale już wieczorem podpieli ją pod monitor i przenieśli na inną sale by była pod stałą obserwacją bo miała za dużo płytkich bezdechów w ciągu godziny. Na następny dzień rano było w miare dobrze mała troche jadła z cyca i miała energie ale znów wieczorem było gorzej. Przenieśli ją ze zwykłego łóżeczka do inkubatora, zaczeli jej podawać dodatkowy tlen przez nosek i wprowadzili sonde by ją karmić. Zrobili jej zdjęcie płuc bo pediatra uważał że mała może mieć za małe płuca jak na jej wiek, i pytała się czy napewno wiem w którym tygodniu urodziłam. Czułam się jak bym była idiotką. Jak mogę nie wiedzieć kiedy zaszłam w ciąże i w którym tygodniu urodziłam. Radiolog zrobił jej zdjęcie i okazało się że wszystko jest w normie. Wczoraj było lepiej mała dwa razy jadła z piersi a reszte przez sonde. Podają mi ją do piersi tylko w tedy gdy się rozbudzi a tak wolą przez sondę bo chcą ją jak najmniej męczyć żeby lepiej oddychała. NA wadze też powoli wraca do siebie. Wieczorem jak byłam u niej przyjechał pediatra bo w stópce w której było wkłucie i podawali jej antybiotyk źle wyglądała. Za długo trzymali jej na stópce i spuchła jej. Moja maleńka tak się męczy przez to wszystko. Zrobił jej wkłucie w drugą stópke i podali jej antybiotyki a na tą spuchnięto przykładali jej zimny bandaż. Dziś rano stópka wróciła do normy. ALe znów dziś zrobią jej rentgen głowki bo dalej jest problem z oddychaniem u niej. Mówią że jest poprawa ale muszą wiedzieć dla czego ma te bezdechy. Już nie wiem co ma robić. Co do niej ide jest dobrze a za chwile gorzej. Czuje się samotna z tym wszystkim. Jestem w obcym kraju, z obcymi mi ludźmi i czasami oni do mnie mówią co z Lenką ja rozumiem ich co do mnie mówią a za chwile mam mętlik, milion myśli i znów się pytam czy jest wszystko ok. Tak już bym chciała by była zdrowa i byśmy wróciły razem do domku. Ja zostaję w szpitalu do wtorku bo tylko do tego czasu mogę tu być a potem będę musieć do mniej dojeżdżać codziennie i przwozić jej moj pokarm. Martwie się tym zjęciem jej głowki bo nie wiem co będzie. Mówią że mała ma dobre odruchy ale chcą sprawdzić czy wszystko jest dobrze i to nie powoduje tych bedechów. Zaraz idę do malutkiej na karmienie to zobacze jak się czuje a o 16.00 przychodzi radiolog.
Komentarze
Wyświetlono: 11 - 15 z 15.
niestety wiem co czujesz:( Moja mala urodzila sie z ciezka wada wrodzona i na poczatku wogole nie oddychala... Przez pierwszy miesiac lezala na oiomie pod respiratorem gdzie nie moglam jej nawet dotknac bo spadaly saturacje... Potem 2,5 msc na zwyklym oddziale masakra.... Mam nadzieje ze bedzie ok i szybko wrocisz z niunia do domku... Cale szczescie ze rtg wyszedl wporzadku bo juz sie przestraszylam czytajac poczatek bloga ze moze Twoja mala ma to samo co moja... Trzymam kciuki:*
wszystko będzie dobrze musisz być silna-dla Lenki.Wkrótce ustalą przyczynę i może nie będzie tak źle jak sobie wyobrażasz.Trzymam kciuki i życzę szybkiego powrotu malutkiej do zdrowia a tobie siły kochana.
wszystko będzie dobrze musisz być silna-dla Lenki.Wkrótce ustalą przyczynę i może nie będzie tak źle jak sobie wyobrażasz.Trzymam kciuki i życzę szybkiego powrotu malutkiej do zdrowia a tobie siły kochana.
Dzuo zdrowka dla coreczki i wytrwalosci dla Ciebie. Napewno bedzie dobrze i wrocicie lada dzien do domu razem! Trzymie za Was kciuki. Strasznie mi przykro z powodu Twojej corci,biedulka musi sie meczyc:(