mylne filowe porody «konto zablokowane» |
2012-03-09 09:53
|
vote-up

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły
vote-down

tak właśnie czytam na innych postach po ilu godzinach od skurczy urodziłyście. I się zastanawiam... czemu w filmach jest zawsze tak, że kobieta mówi ,,właśnie się zaczęło..'' bierze kilkanaście oddechów, a mąż w tym czasie nie wie co ma robić i biegiem wsiadają w samochód i na porodówke. W każdym filmie tak jest. Tak jakby miała za 5 minut urodzić. Czy Wasz facet na początku teź tak myślał,że trzeba szybko, jechać bo za chwile urodzicie? :P

TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!

4

Odpowiedzi

(2012-03-09 10:12:02) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
anett84
Zapewne gdyby mieli w filmie pokazać całą akcję porodową to nie trwałby on godzinę, tylko 12:) A tak na poważnie to faktycznie strasznie odbiegające od rzeczywistości jest większość z tych scen i mój mąż pewnie zasugeruje się tym i też spanikuje:) Jeszcze nie rodziłam więc będę miała okazję się przekonać:)
(2012-03-09 10:50:45) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
iza1989
Ja rodziłam 1 kwietnia i z samego rana postawiłam wszystkich na nogi tyle że mi nikt nie chciał wierzyć :p myśleli że im wkrecam :p zwłaszcza że jeszcze poszłam brać prysznic :p u nas było wszystko na spokojnie... :)
(2012-03-09 11:17:13) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
fantasmagoria
Bo to tylko film, trudno żeby poród trwał tam 12 godzin, widzowie umarliby z nudów:)ale w rzeczywistosci też zdzrają siebłyskawiczne porodu. W końcu nieraz zdarzyło się, ż ekobieta urodziła w domu, w karetce, w taksówce, w urzędzie.
(2012-03-09 14:58:32) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
maga106
My byliśmy przygotowani na długie czekanie chociaż zaskoczyło mnie to, że moje skurcze bardzo szybko stały się regularne i co pięć minut ale i tak parę godzin się pomęczyłam:) Jednak zawsze w opowieściach o porodach moich koleżanek i znajomych była jakaś położna, która masowała plecy, pomagała wejść do wanny czy pokazywała jak oddychać.Jadąc do szpitala myślałam, że też będę miała jakieś wsparcie w personelu tymczasem było zupełnie inaczej - nie chcieli wpuścić mojego męża na salę porodową, a mnie podłączyli pod kroplówkę i zostawili samą jak palec.Zbiegli się dopiero jak krzyknęłam, ze główka już idzie.Szczerze mówiąc zazdroszczę tym dziewczynom, które miały kogoś do pomocy i wsparcia w trakcie porodu.

Podobne pytania