Smutno mi. Od jakiegoś czasu czuje się odcięta od świata. Aż mi się czasem płakać chce jak sobie pomyślę że nie ma szans żeby to się zmieniło. Ciągle w czterech ścianach. Ciągle ta cisza która mnie dobija :/Jak gdziekolwiek jade nawet na głupie zakupy czy ktoś mnie odwiedzi to się tak ciesze jak dziecko z nowej zabawki :( Nawet nie ma z kim pogadać. Wychodzę na dwór i pusto. Ostatnio nawet nie mam ochoty wychodzić z małym na spacer ale wychodzę chciaż i tak mi to nie poprawia humoru. Najchętniej bym z łóżka nie wstawała bo po co? Jedyny powód wstania z łożka to Synek. Boli mnie że moje życie zaczyna się od łóżka a kańczy na końcu podwórka :/ Nikt o mnie nie pamięta...Czuje się tak jakbym wraz z przeprowadzką na wieś i urodzeniem dziecka zapadła się pod ziemie... Jedyny kontakt z ludzmi to mam tutaj...:( Dobija mnie :( nawet nie wiecie jak mi się ryczeć z tego powodu chce :(
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 3 z 3.
Też to przechodziłam. Do mojego rodzinnego miasta nie mam daleko, bo tylko 3 km, myślałam, że nic sie nie zmieni po przeprowadźce i tak było...przez 2 lata. Po urodzeniu dziecka przeżyłam cos strasznego, też czułam sie samotna, a jak ktoś mnie odwiedzał to czułam się najszcześliwsza na świecie. Trwało to do momentu kiedy moja koleżanka, która mieszka w tej samej miejscowości, zrezygnowała z mało płatnej pracy. Od tamtej chwili dużo sie zmieniło, prawie codziennie mam z kim pogadać -" na żywo" ( jak mój M jest w pracy), razem z dziećmi chodzimy na spacery, organizujemy wycieczki, a jak tatusiowie wracają z pracy idziemy same na kijki, rower, jedziemy na zakupy itp. Jest super. Tylko to też za kilka miesięcy się skończy, bo koleżanka się wyprowadza....na samą myśl o tym mam łzy w oczach...tak sie przyzwyczaiłam. Na szczęście na spacerach miałąm okazję poznać tez inne młode mamy, z którymi też nie brakowało tematów.
Nie wiem jaką Ty masz sytuację, może powinnaś kogoś zapoznać, jakąś dziewczynę w podobnym wieku...
Ja mimo tego, że ciagle ktoś do mnie dzwoni - mama, siostra, koleżanki itp, jeżdzę na spotkania piwkowe z koleżankami, wspólnie z M regularnie spotykamy się z naszymi wspólnymi znajomymi...to mimo ciagłe kontaktu z ludźmi brakowało mi kogoś " na miejscu".