Powiem Ci, że ja mimo tego, że jeszcze nie urodziłam, to przeżywam coś podobnego.
Oboje chcieliśmy tej ciąży, staraliśmy się o nią... i w tamtym momencie sądziłam, że wiele ona zmieni, że odświeży nas, naszą Miłość. Myliłam się, ojj jak bardzo się myliłam. Dopiero teraz widzę, że te pierwsze lata już nigdy nie wrócą, że teraz szara rzeczywistość weszła zbyt mocno w nasze życie. Myślałam, że po prodzie będzie lepiej, ale przestałam się łudzić widząc jego podejście. Klika poważnych rozmów, co z tego, że po każdej jest lepiej jak później powtórka z rozrywki.
Teściowa- ooo matko, mój najgorszy wróg. One wszystko wiedzą lepiej, a jak idealnie wychowały swoich synów. My swoich dzieci tak już nie wychowamy. Lepiej, niszczymy to co one zbudowały w swoich synusiach !.
Ty jednak musisz być twarda i wierzyć, że jak wreszcie uda się Wam być obok siebie to powoli, powoli sama narzucisz rytm Waszego życia. Będziesz wychodziła z inicjatywą spaceru, wspólnej rozrywki, dopóty dopóki Twój sam pewnego dnia czegoś z przyzwyczajenia nie zaproponuje.:) Życzę Ci dużo siły i szczęścia!:)