Oj miałam tak, na prawdę.
Postanowiliśmy, że chcemy rodzeństwo, wszystko się ułożyło, tak jak miało. Oprócz braku okresu nie miałam tym razem innych objawów, no ale test zrobiłam i wyszedł pozytywny. W pierwszej chiwli się ucieszyłam, ale nie trwało to długo, bo zaraz zaczęły mną targac setki uczuc i myśli, które nie pozwoliły mi długo tkwic w tym stanie.. Bałam się tak wielu rzeczy, takich dotyczących pierworodnej, jak i samego nowego maluszka, które, już dziś to wiem, same się rozwiązały i nei potrzebnie się ich obawiałam ;) Oczwiscie myślałam o nich wcześniej, ale nie wydawały mi się wtedy tak istonymi ;)
Ale długo tak mocno aż nie cieszyłam się, to było dziwne. Tak bardzo chciałam, a tak się przestraszyłam mocno.. po połowie ciązy jeszcze bardziej - ułożenie miednicowe i czekająca mnie tym razem cesarka.. Jak to cesarka?! Jakie ułożenie?! Akurat moje dziecko w tych 2%wszystkich dzieci, które się tak układają?! O nieee... i szczerze miałam wyrzuty, zaczęłam żałowac, bałam się tak mocno tylu rzeczy.. nie mogłam sobie czasami z tym poradzic.. najgorsze, że do brzuszkowego dziecka długo nic nie czułam, potem zaczęłam, a i na nowo skończyłam, bo wygrywały te niechciane w gruncie rzeczy uczucia, te złe emocje i brak czasu na "podniecanie" się każdym etapem ciąży i rozwojem maleństwa..
oczywiście teraz bardzo żałuję, bo mogłam bardziej i więcej pozytywów znaleźc, ale paniczny lęk wziął górę :(
Ale jednocześnie jestem najszczęśliwszą osobą na świecie! Drugą pokochałam równie od razu i równie mocno, jak i pierwszą, a nawet byla to bardziej świadoma miłośc, że tak powiem ;) Do dziś ją przeprasam. A dziewczynki się dogadują, nie ma zazdorści, jest ok ;) Wiem, że to była dobra decyzja ;) Mam nadzieję, że w przyszłości będzie jeszcze lepiej :)