śliczny Tomeczek :)
Hej Dziewczyny!
Kopę lat nie pisałam. Teraz mam chwilę, bo Tomix z zapaleniem płuc uziemiony jest z w domu (całe szczęście udało się bez szpitala). Pierwsze 3-4 dni była masakra, nic nie jadł, spał po 3 razy na dzień (normalnie śpi raz a częściej wcale). Odkąd antybiotyk zadziałał z każdym dniem jest coraz lepiej, już prawie nie kaszle i wrócił do siebie, w sensie znów biega, gada, i wszędzie go pełno. Uff, mega się bałam że wylądujemy w szpitalu, antybiotyk nie zadziała... Najgorsze, że zawsze leciałam do lekarza od pierwszego kaszlu, gorączki itd. A tu zaczęło się w piątek, nie poszedł już do żłoba, gorączka, kaszel, ale że nie było wizyt na już mówię ok, pójdziemy w poniedziałek. Gorączka dawała się zbijać, ale wracała wciąż i wciąż, a w poniedziałek pani doktor stawia diagnozę... Nogi się pode mną ugięły, no i te wyrzuty sumienia, że trzeba było robić raban i znaleźć wizytę w piątek...
Musiałam przerwać bo mamy jeszcze jeden problem. Właśnie przed chwilą stało sie to drugi raz. Budzi się z wrzaskiem, nie pozwala się dotknąć, woła na zmianę nie nie i mama, ale wszelkie próby wzięcia na ręce, przytulenia, pogarszają sprawę. Ostatnio trwało około 15-20 minut ale właśnie z braniem na siłę na ręce itd. Potem przeczytałam, że to wygląda na nocne lęki u dzieci i wszystko mi pasuje... Koszmar, czy któraś z Was się z tym spotkała? Teraz nie ruszałam go, mówiłam do niego tylko i uspokoił się w kilka minut i zasnął...
A co u nas poza tym? Ja pracuję z przerwami na L4 na Tomixa, który w żłobie bywa i nie bywa, bo łapie infekcję za infekcją (zazwyczaj zwykłe przeziębienia). Teraz przed tym zapaleniem płuc chodził ciągiem AŻ półtora miesiąca, więc szał. Chodziłam po lekarzach, wszyscy mówią że to normalne i nie znaczy że ma upośledzoną odporność, bo już zaczynałam się bać. Rok karmiłam cycem i co? Jajco. Chyba jednak nie ma to za wielkiego wpływu, przynajmniej w przypadku dzieci żłobkowych, bo w sumie zanim zaczął do niego chodzić, nie chorował praktycznie wcale. Ogólnie jest dobrze, w żłobie już czuje się jak w domu (zobaczymy jak będzie po tej przerwie), ja w pracy już dawno wpadłam w wir obowiązków i nie pamiętam że miałam taką długą przerwę :) Poza tym odkryłam w wieku ledwo co skończonych 30stu lat życiową pasję, ale o tym kiedy indziej. Wszystko dzięcki Tomeczkowi, mojemu największemu skarbowi!
[omnomnomnom torcik mamusi!]
Duży juz i mądry chłopiec, rozgadany ostatnio coraz mocniej, mówi zdaniami (tu nie ma dzi, nie ma tata, nie ma mama), ulubione słowa "dzi" [drzwi] (przewalone, idziemy z drugiego piętra a on podnieca się KAŻDYMI drzwiami na klatce schodowej i komentuje "oooo tu dziiiii!!!") i "uć" [rzuć] :D
Jak ktoś dobrnął do końca to gratuluję, bardzo się cieszę i dziękuję :)
Buziaki!
Panna Jolka
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 4 z 4.
W końcu jesteście :) Fajnie :)
I mniej fajnie, że Tomek taki chory biedny, zrówka życzymy.. Z lękami osobiście się nie spokałam, ale czytałam o nich wcześniej i po tym co piszesz, mogą to byc one.. Moja starsza tez się budzi w nocy co chwilę i nie chce wieczorami spac, krzyczy i mamy znią armagedon, bo chce się bawic i koniec, ahh. Walczymy ;P
Zostaniejsz na dłuzej?
Napisz o tej pasji :) A ja nadal kolejnego celu szukam ;P
Czesć Tomano :) i cześć Jolasia :) Tez przerabiałam lęki nocne ale ok roku, emila nie brałam na rece tylko uspokajałam gadaniem albo spiewaniem. Przeszło samo po jakis 2-3 tyg. Emil też mowi dzi na drzwi :D i tez sie podnieca, ale nie na klatce tylko w domu. Wszystkie dzi bach. czyli ze trzeba zamykać. i chodzi i zamyka za mną do pokoju do lazienki, albo sam sie zamyka w pokoju :) pozdroweczki i kisski dla Was