Wczoraj aż mi serce stanęło. Płaciłam rachunki, więc jak zawsze wzięłam telefon męża, żeby spisać kod sms. W oczy rzucił mi się SMS o treści KOCHAM CIĘ, bynajmniej nie ode mnie... I żeby nie było, nie szpieguję go, tak wyszło, że tego smsa zobaczyłam. W tej sytuacji wolała bym go chyba nawet nie widzieć, bo przez całą noc ciężko mi się oddychało z nerwów.
Kolejne smsy z tego numeru (to już mąż mi powiedział) że nazywa się tak i tak, był u niej na montażu tam i tam i zaprasza go do siebie, oczywiście nie za darmo ;)
Mąż miał podejrzenie, że to któryś kumpel z pracy robi go w jajo, sprawdził w służbowym telefonie numer rzekomej adoratorki i BINGO.
Tylko jedno pytanie - PO CO?
Komentarze
Wyświetlono: 11 - 12 z 12.
Cóż, niejeden by się skusił, co za tym idzie - mógł by napisać do tej kobiety na fb. A ten pacan użył jej prawdziwego imienia i nazwiska, nawet adresu. Mega nieprofesjonalne, mogli by mieć kłopoty, oboje.