Dziewczyny, czy "budżetówka" warta jest tego, żeby pracować za najniższą krajową?
Nigdy nie pracowałam za tyle...
U mnie w mieście i tak na kokosy liczyć nie można, ale obecnie mam 2500 za 6 godzin, więc bardzo dobrze, ale do połowy lipca. Później projekty się kończą, a z macierzyńskiego wraca dziewczyna pracująca 7 lat.
Mam możliwość przejścia do Urzędu, ale przez rok za 2100 Brutto (!!) bez premii i dodatków. Czy praca w budżetówce jest tego warta? Może się mylę, może się nasłuchałam bajek o spokojnej pracy, wypłacie na czas, pewności pracy itd.
Z jednej strony - w obecnej pracy nie mam nic do stracenia, bo zostały 3 miesiące, ale za to miałabym wolne wakacje, a jak zmienię to nie dość, że za najniższą, to i bez urlopu, bo jako nowa pewnie nie dostanę.
Warto się przemęczyć przez ten rok? Czy "budżetówka" to faktycznie taki "miód"? Dziś muszę dać odpowiedź
Odpowiedzi
Pensja faktycznie nie jest kolosalna, chociaż ja już pierwszego dnia dostałam więcej... Wypłaty na czas, zapewniony socjal, stałe godziny pracy, wolne weekendy i święta... No tu już jak chcesz, jak Ci pasuje. Jedni lubią a inni nie.
Pensja faktycznie nie jest kolosalna, chociaż ja już pierwszego dnia dostałam więcej... Wypłaty na czas, zapewniony socjal, stałe godziny pracy, wolne weekendy i święta... No tu już jak chcesz, jak Ci pasuje. Jedni lubią a inni nie.