2012-02-23 12:24
|
ostatnio coraz częściej zastanawiam się nad posiedzeniem w domu, teraz zamiast cieszyć się ciążą,to stresuje się w pracy. Jestem zmęczona może nie tak jak fizycznie jak psychicznie, a dodam do tego że szef mój nie jest zadowolony z tego że jestem w ciąży i daje mi to odczuć na każdym kroku.I właśnie przez to przestałam lubić tam pracować, a wczesniej mogłam pracować nawet po 12 godzin.
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!
Odpowiedzi
dalabym rade pracowac do 25tc.... ale pozniej robi sie coraz ciezej... bynajmniej mnie
MYŚL TERAZ O SOBIE I O DZIECKU.ZA TO ŻE W CIĄŻY PRACUJESZ,MEDALU NIE DOSTANIESZ.JAK MASZ UMOWĘ NA CZAS OKRESLONY TO SĄ ZNIKOME SZANSE ABY CI JĄ PÓŹNIEJ PRZEDŁUŻONO.nA L-4 DOSTANIESZ 100% PENSJI.w DOMU WYPOCZNIESZ,WYŚPISZ SIE I PRZYGOTUJESZ NA NARODZINY DZIECKA.SAMA ZOBACZYSZ ŻE Z TYGODNIA NA TYDZIEN BĘDZIE CI CORAZ TRUDNIEJ.
WYBÓR NALEŻY DO CIEBIE.
Wydawało mi się, że wszystko będzie już ok i że powinien mnie zrozumieć, w końcu pracowałam w tej firmie 5 lat i nigdy dnia wolnego nie wzięłam, zawsze zostawałam po godzinach itd. Byłam pewna, że on i jego żona uszanują mój stan.
Niestety myliłam się. Z dnia na dzień szef dawał mi coraz więcej stresujących obowiązków. Kazał jeździć "na miasto" w różnych sprawach, często musiałam godzinami stać w kolejkach itp. A już największym przegięciem było jak kazał mi zanieść ciężką paczkę na pocztę i powiedział, że samochód służbowy nie będzie mi potrzebny bo to tylko kilometr.
Ja głupia poszłam z tą paczką i zaczęło mnie boleć podbrzusze, patrzę w łazience a tu krwawienie... .Od razu do szpitala.
W szpitalu musiałam trochę poleżeć, więc zadzwoniłam do szefa, że jest taka sytuacja. On się zdenerwował strasznie. Powiedział, że to kpina. Więc ja wzięłam zwolnienie lekarskie od tamtej pory.
Pamiętam, że jeszcze nigdy nie miałam takiego doła jak wtedy. Przepłakałam prawie cały pierwszy trymestr ciąży. Szkoda mi było przyjaciół z pracy no i samej pracy którą uwielbiałam. Ale zdrowie dziecka najważniejsze.
Teraz mam własną firmę i drugie dziecko w drodze. Na L4 nie idę, póki faktycznie lekarz mnie nie zmusi. Głownie właśnie po to, by móc po co wyjść z domu, porozmawiać z ludźmi, miećpretekst, żeby rano wstać, pomalować się, ubrać elegancko. I w ogóle być lepiej zorganizowaną. Bo w domu można czasem się zasiedzieć!!
Ty masz niestety ten problem, że szefuje Ci brat. Zostaje tylko normalnie, jak siostra z bratem, pogadać. Umówicie się wieczorem na neutralnym gruncie i po prostu porozmawiajcie. Powiedz mu jak bardzo się cieszysz, że jesteś w ciąży, jak marzyłać o dziecku, jak fajnie będzie, jego dzieci będa miały kompana do zobaw, sam zresztą wie, jaka to radosć i szczęście.
I że nie jest to złośliwość z Twojej strony, że nie traci, a nawet zyskuje w pełni świadomą pracownicę, bo jak wiadomo, matki są lepiej zorganizowane, poukładane, wydajniejsze. I że za nic nie chcesz nadwyrężyć jego zaufania.
A potem się zastanówcie nad jakimś rozwiązaniem tej sytuacji. Po miesiącu, nie on, tylko ZUS płaci Ci wynagrodzenie. On może zatrudnić kogoś "na zastępstwo" (taki rodzaj umowy na czas określony, na Twoje stanowisko), Ty obiecujesz, że tą osobę wdrożysz i nauczysz, żeby on już się tym nie martwił. Mówię Ci, pogadajcie, powinien zrozumieć. I miej na uwadze najpierw zdrowie i samopoczucie Twoje i malucha. Powodzenia.
Ja miałam podobny dylemat. Poszłam więc do szefa (co było najbardziej stresującą sytuacją w moim życiu, cała się trzęsłam a w czasie rozmowy rozbeczałam się jak dziecko) i powiedzialam mu o ciąży i o tym, że bardzo chcę pracować jak najdłużej. Powiedzialam mu też, że znajdę w tym czasie zastępstwo za siebie, przeszkolę tą osobę, tak aby nie odczuł za bardzo mojej nieobecności jak już dziecko się urodzi.
Wydawało mi się, że wszystko będzie już ok i że powinien mnie zrozumieć, w końcu pracowałam w tej firmie 5 lat i nigdy dnia wolnego nie wzięłam, zawsze zostawałam po godzinach itd. Byłam pewna, że on i jego żona uszanują mój stan.
Niestety myliłam się. Z dnia na dzień szef dawał mi coraz więcej stresujących obowiązków. Kazał jeździć "na miasto" w różnych sprawach, często musiałam godzinami stać w kolejkach itp. A już największym przegięciem było jak kazał mi zanieść ciężką paczkę na pocztę i powiedział, że samochód służbowy nie będzie mi potrzebny bo to tylko kilometr.
Ja głupia poszłam z tą paczką i zaczęło mnie boleć podbrzusze, patrzę w łazience a tu krwawienie... .Od razu do szpitala.
W szpitalu musiałam trochę poleżeć, więc zadzwoniłam do szefa, że jest taka sytuacja. On się zdenerwował strasznie. Powiedział, że to kpina. Więc ja wzięłam zwolnienie lekarskie od tamtej pory.
Pamiętam, że jeszcze nigdy nie miałam takiego doła jak wtedy. Przepłakałam prawie cały pierwszy trymestr ciąży. Szkoda mi było przyjaciół z pracy no i samej pracy którą uwielbiałam. Ale zdrowie dziecka najważniejsze.
Wspolczuje.. Wiem jak to jest kiedy szef ci kaze cos zrobic, czego nie powinnas, zgadasz se bo nie chcesz z siebie robic ofiary. Ale ten to juz naprawde prawdziwy ham jakis!
Wydawało mi się, że wszystko będzie już ok i że powinien mnie zrozumieć, w końcu pracowałam w tej firmie 5 lat i nigdy dnia wolnego nie wzięłam, zawsze zostawałam po godzinach itd. Byłam pewna, że on i jego żona uszanują mój stan.
Niestety myliłam się. Z dnia na dzień szef dawał mi coraz więcej stresujących obowiązków. Kazał jeździć "na miasto" w różnych sprawach, często musiałam godzinami stać w kolejkach itp. A już największym przegięciem było jak kazał mi zanieść ciężką paczkę na pocztę i powiedział, że samochód służbowy nie będzie mi potrzebny bo to tylko kilometr.
Ja głupia poszłam z tą paczką i zaczęło mnie boleć podbrzusze, patrzę w łazience a tu krwawienie... .Od razu do szpitala.
W szpitalu musiałam trochę poleżeć, więc zadzwoniłam do szefa, że jest taka sytuacja. On się zdenerwował strasznie. Powiedział, że to kpina. Więc ja wzięłam zwolnienie lekarskie od tamtej pory.
Pamiętam, że jeszcze nigdy nie miałam takiego doła jak wtedy. Przepłakałam prawie cały pierwszy trymestr ciąży. Szkoda mi było przyjaciół z pracy no i samej pracy którą uwielbiałam. Ale zdrowie dziecka najważniejsze.