myslalam, ze to mnie ominie. nawet sie cieszyla. myslam, fajnie. leze od 3 miesiecy ale przynajniej nie spuchne. nawet to 32 tyg przytylam tylko 10 kg i jakos wygladalam. ale teraz. dzizys!!!! w ciagu tygodnia nabralam wody, kilogramy pewnie tez leca, ale nawet sie nie waze, tylko u lekarza. jakos tak dziwnie nie moge zamknac piesci tak mi dlonie spuchly. i stopy. nie iwem czy to normalne. ponoc tak ale nie chce zbytnio dzwonic do lekarza z takim czyms. choc nie jest tragicznie, bo rozklada sie to rownomiernie. no ale coz. 35 tydzien. za 3 tyg odstawiam tabletki i ponoc moge od razu urodzic. w cholere nie jestem do tego przygotowana. dalej jest to dla mnie jakas abstrakcja. nawet pokoik nie przygotowany jeszcze. rozstepy, rozstepy, rozstepy mimo codziennej pielegnacji i oliwka i kremem na rozstepy.ech. a ta jeszce glowa juz w dol i wali po przeponie wiec zgaga jak sie patrzy i litr mleka dziennie wypijana lyczkami. przynajmniej choc to pomaga natychmiastowo. patrze na te liczbe pod moim zdjeciem i nie moge uwierzyc. to juz? juz 35tydz?jak to? tak szybko? a zycie? teraz tez tak z gorki juz? jak tak no to trzeba chyba wykorzystac jak sie da. najmocniej!