Kiedy ? w moim przypadku chyba nigdy ,mam dosc wlasnego zycia , mam dosc ciagłego zadreczania sie tym wszystkim . Czemu nie moze byc dobrze poprostu normalnie ? Nie wiem , długa droga przede mna. Musze dac rade ,musze sie podniesc , mam wspaniala coreczke , rosnie rozwija sie dobrze a ja nie czerpie z tego tyle radosci ile powinnam, daje jej tyle miłosci ile potrafie , musze dawac ja za dwoje musi czuc sie kochana , staram sie jej dac wszystko , ale boje sie ze kiedys nie dam rady , ze do konca sie załamie . Jestem straszna pesymistka , probuje doszukac sie w tym wszystkim dobrych stron ale jak na razie marnie mi to idzi.
W niedzile nadszedł ten dzien kiedy musiałam wyjechac z mojego rodzinnego domu do DE po 5 miesiacach , bardzo mi było cieżko . Przyjechałam do mieszkania do którego przeprowadzilismy sie rok temu byłam w 8 miesiacu , mielismy tu stworzyc normalna kochajaca sie rodzine , wyszło odwrotnie , Bedac tu w tym mieszkaniu wszystko mi przypomina te dobre i zle chwile poprostu nie moge tu mieszkac musze to zmienic nie daje rady , sprzatania kupa , nie mam siły . Ojciec corki przyjechal i przyjezdza od niedzieli co dziennie , ale stwierdziłam ze nie ma w tym czlowieku juz wiekszych uczuc , chyba w ogole nie ma . Patrzac na niego wiem ze pomimo krzywdy jaka wyrzadzil mnie i malej gdzies bardzo głeboko we mnie jakies uiczucie jest , ale nie wyobrazam sobie zebym mogla z nim byc nie po tym co zrobił , twierdzi ze bedzie nam pomagal , niech pokarze ze chociaz na to go stac , moze ma odrobine człowieczenstwa w sobie , Nie wiem co robic , poddac sie czy walczyc i starac sie tu zostac co bedzie lepsze dla nas , nie wiem chyba czas pokaze , ja obecnie nie mam pojecia dla mnie sytuacja bez wyjscia , ale moze jakos bedzie. Wydaje mi sie ze jakos mi sie poukłada kiedys i malenka bedzie miałą dobrze , w koncu mam dopiero 21 lat całe zycie przed soba , Potrzebuje kogos madrego kogos kto mi doradzi i podpowie . Damy Rade !