Faceci nie mają serca:(
Mój mąż zostawił mnie w 5 miesiącu ciąży, bo zakochał sie w koleżance z pracy. Jak się okazuje nigdy nie byli razem, bo ona kopnęła go w dupę i bardzo dobrze zrobiła. Byłam sama, zaczęłam jakoś organizować swoje życie, chociaż cierpiałam, jak jeszcze nigdy w życiu. Mąż odzywał się czasem, pytał o dziecko, o moje samopoczucie. Powoli zaczęłam się przyzwyczajać do myśli, że będę sama, że mąż będzie przyjeżdżał do syna, bo w końcu dziecko nie jest niczemu winne. Tęskniłam, bo mąż jest miłością mojego życia. Miesiąc temu przyszedł na świat mój syn. Mąż odwiedzał mnie w szpitalu, od razu zakochał się w synu, który zresztą jest wierną kopią swojego taty. W końcu mąż zaproponował, że wróci, ale pod warunkiem, że nie będę pytać o nic, zwłaszcza o uczucia. I jakiś tydzień temu zrobiłam największą głupotę mojego życia- zgodziłam się. Tym bardziej, że mówił, że może syn nas zbliży, może znów mnie pokocha. Dziś czar prysł. Od słowa do słowa zapytałam, co do mnie czuje. SYMPATIĘ. ZNAM CIĘ PONAD 10 LAT. ZALEŻY MI NA TOBIE JAK NA PRZYJACIELU. NIE KOCHAM CIĘ. NIE WIEM, CO BĘDZIE. BĘDĘ CHCIAŁ, TO ODEJDĘ.
Komuś musiałam się pożalić, wyrzucić to z siebie. Ułożyłam swoje samotne życie i znów się pojawił. Teraz jestem bardziej samotna niż kiedykolwiek. I czuję się jak ostatnia idiotka.
P.S. Dziękuję jeszcze raz dziewczynom za pomoc. Zainteresowane będą wiedzieć :*