Brzydziła się swoim wyglądem. ,,GDZIE JEST TA BIZNES WOMEN, KTÓRĄ BYŁA KIEDYŚ?"- pomyślała i zaczeła płakać. Jej ryk, bo niczym innym nie dało się tego nazwać było słychać w całym domu. Płakała jeszcze przez dobrą godzinę, aż zbrakło jej sił i łez. Przeszła zmęczona do kuchni rozejrzała się po wielkim pomieszczeniu połączonym z jadalnią i nie wiedziała gdzie jest. Potłuczony wazon, i połamane krzesło leżały na podłodze. Pięknie rozwinięte czerwone róże rozsypały się po całej glazurze. Gdyby nie dwa niepasujące tam elementy można by żec, że ktoś rozrzucił je tam specjalnie dla romantycznego klimatu. Z obolałym ciałem wzieła się za sprzątanie. Zdąrzyła opanować sytuacje, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Zanim podeszła otworzyć przejrzała się jeszcze w lusterku czy napewno nic nie widac. Lekko poczerwieniałe oko zasłoniła grzywką, a raczej grzywą. Miała rzadkie długie czarne włosy. Nie to co kiedyś bujną, mocną czuprynę. Otwierając drzwi, prosiła ze wszystkich sił żeby to był tylko listonosz. Niestety pomyliła się.
- Cześć Kochana- Krzykneła rozświergotanym głosem blondynka w małej czarnej. - Ty jeszcze nie gotowa?- zapytała ździwiona wchodząc do domu i kierując się odrazu do kuchni.
Dziewczyna jakby posłusznie poszła za nią i nalała sobie kawy z ekspresu, który rano nastawiła.
- Hej, Wiki. Przeproś dziewczyny odemnie, ale ja dziś nie mogę.- powiedziała nie pewnie - Muszę pozałatwiać Michałowi pare spraw na mieście, chce zrobić jakieś zakupy i wogóle odpocząć. - zaczeła się wykręcać co rozmówczyni szybko zauważyła.
- O nie nie nie. Od ślubu się nie pojawiłaś nigdzie z nami. To wieczór paniejski Klaudii. Pamiętasz jeszcze Klaudię? Twoja najlepsza przyjaciółka, no oczywiście zaraz po mnie...- przerwała swoją wypowiedź i strzałkami zrobionymi z palcy pokazała na swój uśmiech- wychodzi za mąż. Nie możesz nas zawieźć w tym smutnym dniu. Nasza paczka się zaczyna rozpadać, a zaczeło się od Ciebie jak dosłownie zniknełaś z życia towarzyskiego.- dokończyła nalewając sobie kawy.
- Wiem, wiem, ale widzisz po ślubie przybywa obowiązków...- nagle zamilkła i zastanowiła się. CO JA ZA GŁUPOTY GADAM. JAKIE OBOWIĄZKI. RAZ NA TYDZIEN PRZYCHODZI SPRZĄTACZKA, OPANOWUJE SYTUACJE OD A DO Z. MICHAŁ WRACA POZNO ZMECZONY, JE NA MIESCIE. JEDYNE CO ROBIE TO WSTAWIAM KAWE I ODBIERAM JEGO PRANIE Z PRALNI".
Z rozmyślań wyrwała ją Wiki.
NIESTETY WIĘCEJ NIE DAM RADY BO MAŁY CHYBA KOLKE ZACZYNA MIEC I TO JEGO GODZINA. PRZEPRASZAM JEŻELI BEZ ŁADU I SKŁADU COŚ TAM SIĘ TRAFIŁO ALE CO SIĘ DOSIĄDE I NAPISZE ZDANIE TO MUSZĘ WSTAĆ BO COŚ.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 6 z 6.
Bardzo świetnie się to czyta. Pisz kochana, może wydasz książkę?? Zapowiada się naprawdę obiecująco... Jak czytam odrazu wizualizuje j widzę to oczami, a mam tak tylko przy dobrze napisanych ciekawych książkach ;)) czekamy na cd...
chwalcie dalej a naprawdę gdzieś wystartuje :D
hahaha powiem szczerze że ja też bym poczytała :D