Dużo zdrówka dla synka i siły dla Ciebie
W piątek się zaczeło od kaszlu, nic więcej tylko kaszel. Poprzednim razem jeszcze w wakacje jak miał kaszel to dawałam drosetux i przechodziło, więc i tym razem dałam. Ale nic się nie poprawiło, tylko pogorszyło.
Przedwczorajsza noc była najgorsza ze wszystkich chyba. Dodam że byłam sama, bo maż musiał pojechać coś załatwić do rodziców na 2 dni. Niby nie miał gorączki (nad ranem miał 37), ale nie mógł spać przez kaszel. Pierwszy raz kazał mi wyjść z sypialni, pokazując rączką na drzwi, i mówiąc "tam". No to wyszłam, zobaczył na podłodze nie posprzątane klocki ( a zawsze na koniec dnia sprzątamy do pudełka, tym razem zostały) to rozkazał mi je sprzątnąć, a jak powiedziałam że jutro posprzątamy, to rozpłakał się tak że aż się zanosił, a nie chciałam żeby płakał i kasłał jednocześnie, bo w końcu by zwymiotował. Więc musiałam robić wszystko co chciał. No i sprzątałam w nocy o 1:30 klocki z podłogi.. Potem wlączyłam mu rybkę w Mini Mini, i pokazałam że rybka juz śpi i my choćmy spać. Minęło półtorej godziny z ta rybką, w końcu sie znurzył i poszliśmy spać. Mleka nawet nie chciał. Potem obudzil się jeszcze koło 4 i to samo. Znowu rybka i jeszcze inhalacje zrobiliśmy. Wypił mleko i poszedł spać. Jeden z niewielu razy kiedy spał ze mną w łóżku, bo ogólnie nie lubi z nami spać, woli w swoim łóżeczku.
Sobota - całe szczęście że mąż zostawił mi samochód (on pojechał pożyczonym busem) więc rano pojechałam do lekarza, oczywiście nie do naszego tylko na dyżur weekendowy. Lekarz wypisał tylko syrop na kaszel... No nic zobaczymy. Oni i tak nic innego nie wypisują.. Cały dzień marudzenie, ciągle na rękach. Drzemki nie chciał spać w łóżeczku, ale wymyśliłam z wózkiem, i faktycznie pomogło, chociaż przespał się godzinkę. Noc, znowu bez męża. Grrr.... akurat teraz musiał wyjechać.. W sumie podobna jak przedwczorajsza.
Dzisiaj wcale nie było lepiej z kaszlem, doszła gorączka i trochę kataru. Czekam tylko na ten poniedziałek żeby z samego rana jechać do naszej doktorki. Mam nadzieje że to jednak nie zapalenie oskrzeli, ale boje się. Tylko nie to..
Nie daje się odłożyć wogóle ani do łóżeczka ani do łóżka nawet, histeria jest jak tylko podchodzę z nim tam. Na rękach tylko. Przełożenie go z siebie na łóżko trwało 40 minut, bo jest tak czujny, że jak tylko się rusze to juz płacz mimo że śpi. Ale udało sie powolutku i teraz śpi, choć napewno się obudzi niebawem, noc nie będzie łatwa..
Prześlijcie jakieś fluidy zdrowia, napewno nam się przydadzą
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 4 z 4.
Dzięki Karolcia, przyda się, oj przyda
Dużo zdrówka :)