Dodam ze dosc szybko sie o wszytskim zapomina,to kwestia gora 2,3 mies :)))
2012-10-13 11:15
|
04.10 urodziłam przez cesarkę córkę, nie wiedziałam,że po porodzie będzie mi tak ciężko dojść do siebie,odechciało mi się już mieć więcej dzieci, śnią mi się czasami głupoty, powtórki z porodu, ogólnie masakra,obawiam się,że dużo czasu musi minąć,żebym zapragnęła mieć drugiego dzidziusia,a chcieliśmy mieć co najmniej dwójkę,a jak było, jest z Wami, przeszło Wam?
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!
Odpowiedzi
Dodam ze dosc szybko sie o wszytskim zapomina,to kwestia gora 2,3 mies :)))
Trauma w moim wypadku to za duzo powiedziane,ale nie zdawalam sobie sprawy z bolu,nie bylam przygotowana ,widzialam ze bedzie bolec,ale az tak?..nie myslalam i nie interesowalam sie zadnymi opcjami,znieczuleniami itd...poszlam rodzic na ''cwaniaka''hahaha Mnie przerosla opieka nad malym przez pierwsze kilka tyg byla masakra..nie sadzilam ze bedzie tak ciezko,mialam ogromne problemy z karmieniem piersia,maly sie nie najadal ,urodzilam 12.12,a 23.12 trafilam z malym do szpitala na 4 dni(swieta) tydzien puzniej 31.12 znow do szpitala na 5 dni..zero pomocy w szpitalu od strony personelu a maly dawal popalic..to byla trauma.
No właśnie:-) tak było i u mnie za pierwszym razem:-) z resztą pewnie czytałaś mój blog: pierwszy poród. Następne to już przeważnie jest "bajka" w porównaniu z pierwszym. Masz już doświadczenie i wiedzę, wiesz o co możesz prosić i czego wymagać:-)to się nazywa egzamin z życia:-)
ufff ale się rozpisałam! Mimo tego, że psychika mi siadła, to był najszczęśliwszy dzień mojego życia-dzień w którym zobaczyłam swoje Szczęście :) dla kogoś może wydawać się to śmieszne, ale do tej pory łzy ciekną mi jak o tym myślę, nawet teraz.
ja kilka tygodni po porodzie płakałam jak to wspominałam...poród wywoływany, regularne skurcze które męczyły przeszło 28 godzin, i rozwarcie nadal 4 cm..masakra jakaś...ja byłam wykończona, dostałam gorączki-chociaż wiem że jeszcze dałabym radę..chyba. Pobierali małemu krew z głowki-przez kanał rodny nacinali mu skórę i pobierali próbki krwi..dwa razy..za drugim razem zapadła decyzja o natychmiastowej cesarce, bo temp małego szła w górę..podczas cesarki miałam drgawki, wszystko pamiętam jak przez mgłę, a najbardziej to, że strasznie płakałam, bo upierdol*iłam sobie że ja urodzę sn. Po cesarce przeraźliwe zimno, nadal drgawki i ta świadomość, że zabrali mojego synka..że jest sam. Kazałam mężowi lecieć za nim i sprawdzić jak się czuje i czy ma dobra opiekę..dopiero kilka godzin po cc mogłam go zobaczyć, a 11 godzin po cesarce mogłam wziąć go do siebie i już nie chciałam go wypuszczać z objęć..podczas pobytu w szpitalu-pięć dni po cc spałam z nim na rękach, bez przerwy go tuliłam, nie mogłam się nim nacieszyć..miałam straszną traumę przez cc,ale nie zniechęciło mnie to do następnej ciąży..po prostu następnym razem nastawię się na ewentualne trudności i komplikacje i w razie czego na zakończenie porodu cc.
ufff ale się rozpisałam! Mimo tego, że psychika mi siadła, to był najszczęśliwszy dzień mojego życia-dzień w którym zobaczyłam swoje Szczęście :) dla kogoś może wydawać się to śmieszne, ale do tej pory łzy ciekną mi jak o tym myślę, nawet teraz.
Biedny Agulku:-(mogę tylko wyobrazić sobie jak cierpiałaś. Dobrze, że czas leczy te rany..
ufff ale się rozpisałam! Mimo tego, że psychika mi siadła, to był najszczęśliwszy dzień mojego życia-dzień w którym zobaczyłam swoje Szczęście :) dla kogoś może wydawać się to śmieszne, ale do tej pory łzy ciekną mi jak o tym myślę, nawet teraz.