W Irlandii cud się zdarzył!!! Mamy piękną pogodę - ostatni tydzień temperatury sięgały 30st! Odkąd tutaj jestem (prawie 7 lat) jeszcze takich nie było. Nigdy też nie było tak długo ciepło! W zasadzie piekna pogoda dopisuje od momentu narodzin Kubusia :) Aż się papa człowiekowi smieje i żyć się chce jak w końcu widzi słońce. Kiedy w końcu można wynosić letnie ciuchy, które wyciagamy tylko jak jeździmy na wakacje, to ja cholera w żadne nie wchodzę ;)
Kubuś po kolejnej wizycie u lekarza - wazy już 4660g i mierzy 58cm :) Rosnie nam mały gałgan. Z humorkami tez jest różnie. Upały trochę doskwieraja maluszkowi, ale generalnie nie jest źle :) Wczoraj jak zasnął po 22 obudził sie dopiero o 4:30 :) Toz to nie mogłam uwierzyc jak zerknęłam na zegarek ;)
Od dzisiaj również postanowiłam się wziąć za siebie. Zmierzyłam, zważyłam i wyniki zapisałam. Postaram sie jeść mniej i zdrowiej no i przeszłam z maluchem dzisiaj 8km :) Musze jeszcze wdrożyc jakies ćwiczenia. Dostałam hula hop, ale za cholerkę nie potrafie nim kręcić ;) A kiedys to nie sprawiało żadnego problemu! Myslałam o zakupie cross trainera lub czyms takim. Tylko kurde nie wiem czy to dobry pomysł przed przeprowadzką... W kazdym razie mam nadzieje, że wytrwam w postanowieniach i chociaz trochę waga poleci w dół. Trzymajcie kciuki!
A jesli chodzi o przeprowadzkę to nadal nic na horyzoncie - chociaz jest jeden niegłupi pomysł, jutro mąż ma się szczegółów dowiedzieć, więc jakby co napisze o tym kiedy indziej ;)