Juz od tygodnia mielismy z A. ustalone, że sobota nalezy do mnie i tylko do mnie ;) Ze jade na zakupy i spędzam południe tak jak tylko sobie chce. Bez niego, bez dziecka. To dopiero drugi taki samotny wypad. Wczesniej było tylko urwanie sie na pare godzin do fryzjera. Umówiłam się z koleżanka w mieście - najpierw miało byc sniadanie później zakupy.
No i kiedy przyszła w końcu ta oczekiwana sobota, obudziłam się z nastrojem "anty Ja" :( Totalnie źle czująca się w swoim ciele :( Dwutygodniowe ćwiczenia i miesieczne staranie sie by zdrowiej jeść nie przyniosły żadnych rezulatów. Az chce się krzyknąc nosz k...a! No więc z nosem na kwinte pojechałam do tego miasta. Zamiast sniadania była kawa rozmiarów XXL no i zakupy były mega. Jak nigdy wszystko to, co chciałam kupic kupiłam. Ba nawet same te rzeczy wpadały mi w rękę i to w dodatku w przecenach! No kocham Irlandie za te mega wyprzedaże!! Straciłam jak zwykle więcej niz zakładałam, ale przynajmniej humor mi sie poprawił. Wróciłam do domu, a tu A. mi sie pyta co tak wczesnie?! No takiej reakcji to ja sie nie sodziiewałam. Nawet nie zapytał ile wydałam i nie krzyczał, że kolejne 3 pary butów do kolekcji.... No i jak tu nie nucic pod nosem! O porannych smutasach zapomniałam, a w nagrode jutro zjem Irish breakfast! Ot co!!
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 2 z 2.
No, pozazdrościc ;)
Że masz cudownego partnera :D
Heh, tzn. mój też mnie namawiał od kąd urodziłam, żebym sobie sama gdzies poszla itd. ale u mnie to zawsze coś - jak mała była mała, to nie chciałam jej zostawiac nawet na chwilę. Teraz już częściej wychodzę, ale po 2godzinach wracam z wyrzutami sumienia :D Chociaz mój mąż też się dopytuje czemu już jestem z powrotem.
Eee tam, mi się i tak rzadko zdarza jakikolwiek wypad. Powiedzmy raz na 2miesiące..
A więc - korzystaj kobieto ;)