Synek ma 19,5 miesiąca i jest już bardzo bystry. Można mu bardzo dużo wytłumaczyć i świetnie rozumie np. że jedziemy do sklepu, że dostanie prezent albo że na kolację będzie np. budyń albo coś innego słodkiego(zaczyna mlaskać i głaskać się po brzuszku). Rozumie też, że idziemy na plac zabaw (bierze wtedy pakuje sprzęt do wózka w postaci wiaderka i łopatki) itp...
Za grosz jednak nie rozumie zakazów. Udaje, że nie słyszy. Jest wtedy konsekwentny i uparty jak osiołek. Można mu tłumaczyć tysiąc razy, że czegoś nie wolno, pokazywać itp. a on i tak to zrobi.
Np. taka sytuacja. Jedziemy sobie wózkiem do domu ze sklepu. Obok ruchliwa ulica. Proszę więc synka aby siedział grzecznie, daję mu picie, chrupki itp. Nagle młody ma dość siedzenia w wózku. Ponieważ nauczył się odpinać pasy więc szybko to robi i wyślizguje się z wózka dołem, po czym bardzo szybko biegnie w stronę ulicy uważając to za śmieszne. Kiedy go w końcu łapię, to biorę go i tłumaczę mu wyraźnie, zniżając się do jego poziomu. Pokazuję mu samochody, mówię, że zrobią mu kuku i że tam nie wolno. On się tylko głupio śmieje z tym swoim diabelskim uśmieszkiem. Wsadzam go do wózka i sytuacja powtarza się jeszcze z pięć razy. Za każdym razem stawia większy opór przez wózkiem. Wije się po ziemi, odgina nogi tak aby nie wsadzić go do wózka i drze się jakbym go ze skóry obdzierała i znowu ucieka. W końcu, kiedy moja cierpliwość sięga zenitu daję mu klapsa w tyłek, czasami aż mnie ręka zaboli. On wtedy jest w szoku, patrzy się na mnie i wygina usta w podkówkę. Wtedy mu wyraźnie mówię za co dostał i jeszcze raz pokazuję na pędzące samochody. Nie płacze, w końcu zaczyna słuchać. Wsadzam go do wózka i dalej jedzie już spokojnie. Następnym razem na spacerze zazwyczaj wystarczy mu przypomnieć o klapsie kiedy znowu chce być nieznośny i to na jakiś czas skutkuje. Niestety po paru dniach zapomina i znowu jest okropny i znowu dostaje klapsa.
Podobnie było z wchodzeniem na stół, z tłuczeniem naszej zastawy (strasznie go to bawiło i tłumaczenie nic nie dało) oraz z odkręcanie wody we wszystkich umywalkach w domu.
Dzięki klapsom zachowuje się trochę lepiej.
Kiedyś byłam temu na maxa przeciwna i krytykowałam inne matki ale teraz je rozumiem. Czasami nie ma po prostu sposobu na tak małe dziecko. No bo niby mam zabronić mu oglądać telewizję albo nie dać kolacji za karę? Skoro tlumaczenie nic nie daje... To co mi pozostaje?
Przeczytałam wiele poradników o wychowywaniu dzieci i niestety te metody się nie sprawdzają...
A Wy co myślicie?
Odpowiedzi
Kolezanka ktora napisala post jest czystym tego przykladem.
duzo jest takich syt.gdzie bartus naduzywa mojej cierpliwosci.. padam wtedy na twarz..a maz mowi ze sama sobie na to pozwolilam,bo zamiast tlumaczyc 10px powinnam raz na jakis czas dac klapsa to czulby ksztyne respektu,a tak..jestem jego popychadlem,bo np gdy czegos szuka to mnie ciaga nawet i godzine zebym znalazla,a ja nawet nie mam pojecia czego mam szukac,łaże w 33tc zginam sie szukam pod polkami,pod lozkiem..a on krzyczy \\\"posie musiu\\\" i ciaga jak zabawke. A JA I TAK KOCHAM GO NAD ZYCIE;) MIMO ZE WREDOTA ZJADA MOJA CIERPLIWOSC DUZYMI KĘSAMI...;)
dodam,ze wiele jest sytuacji,kiedy synek jest bardzo posłuszny,bo wiele juz rozumie jak na 2 latka.
Kolezanka ktora napisala post jest czystym tego przykladem.
Mam prawie 19 mc dziecko też jej się czasem dostanie klaps ale taki że go nie czuje...i jest on za upartość do potęgi entej...i moje powtarzanie 100000 razy nic nie pomaga i nie przekonuje...
Sama byłam opiekunką do dziecki pilnowałam trojaczki 2 dziewuchy i chłopiec i potem 2 razy bliźniaki były to dzieciaki bardzzzzooo ruchliwe nie słuchały były nie grzeczne itd itd ale broń Boże nigdy na nie ręki nie podniosłam
no a jak już wspomniałam Hrabina klapsa już miała
A co poniektóre komentarze mam które nie mają dzieci to takie za przeproszeniem pierdolenie kotka za pomocą młotka...