Nie mam możliwości wyliczenia daty porodu na podstawie ostatniej miesiączki, ponieważ ostatnią miałam 15 marca 2013r, zaszłam w ciążę a 24 kwietnia 2013r poroniłam. Od tamtego czasu okresu nie miałam jednak udało mi się zajść w drugą ciążę.
Mój polski ginekolog prowadzący moją ciążę wyliczył mi datę porodu na 19 lutego na podstawie USG i domysłów odnośnie daty poczęcia. Ufam mu, uważam, że jest to właściwy człowiek na właściwym stanowisku.
Jednak w 18 tygodniu ciąży miałam robione badania prenatalne, gdzie maszyna obliczyła datę porodu na 26 lutego. W międzyczasie wróciliśmy do Norwegii i równy tydzień po prenatalnym miałam USG w Norwegii, gdzie pielęgniarka stwierdziła, że ciąża jest starsza o kilka dni niż według wyliczeń polskiej maszyny, ale ona wystawiła datę porodu na 28 lutego, mimo że powinna wcześniej skoro stwierdziła, że ciąża jest starsza.
Aktualnie mieszkam w Szkocji i tu już zostajemy, tu będę rodzić i tutaj mam badania i prowadzoną ciążę. Nie miałam tutaj USG (podobno będę mogła poprosić jeśli zajdzie potrzeba), ale podałam położnej datę porodu na 19 lutego wg obliczeń mojego ginekologa. I tutaj pojawia się moje zmartwienie:
W UK, w dniu przewidywanego porodu mam spotkać się z położną gdzie ona wyznaczy mi następną datę na za tydzień w razie jakby w ciągu tygodnia nie było żadnej akcji porodowej. Obawiam się, że gdyby 19 luty okazał się tą wcześniejszą datą a 26 luty (tą właściwą datą)równy tydzień później miałabym się stawić na wywołanie porodu czy nie będzie to jakaś forma "inwazji" na maluszka? Czy nie będzie to tak, że to jeszcze ciutke za wcześnie a ja już będę ingerować w jego wyjście na świat? Zupełnie tak jakbym miała datę porodu wyznaczoną na 26 lutego i już 26 lutego biegła do szpitala na wywołanie. Zamierzam poruszyć ten temat z położną na następnej wizycie, ale obawiam się, że nawet dodatkowe USG tego dokładnie nie wykaże bo jak wiadomo są pewne tolerancje. Jestem trochę wystraszona, ponieważ czytałam artykuł jak w Polsce, kobiecie w bliźniaczej ciąży w 38 tyg wywołano poród mimo, że akcji nie miała i przez to straciła dwójkę dzieci bo one tak do końca nie były gotowe do wyjścia na świat.
Czy uważacie, że moje obawy są słuszne czy może wyolbrzymiam? Wiadomo jak każda matka martwię się dobrem dziecka, zwłaszcza kiedy będzie chodzić o tak przełomowy moment jak poród.
2013-12-30 22:53
|
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!