Do tej pory, a pytalam jeszcze dwoch ginekologow nikt mi tego bolu nie potrafi wyjasnic. Nie wiem czy czujesz to samo co ja czulam, ale ginekolog mnie nie rozumial. Juz myslalam, ze to wulwodynia ale przeszlo na szczescie.
Od miesiąca już bolą mnie te kości miednicy, ale podczas badania ginekologicznego zauważyłam (trudno było nie zauważyć) że odczuwam silny ból "w środku". Moja gin traktuje mnie podczas badania i tak delikatnie. Ale wczoraj byłam w szpitalu u "mojej" położnej a ta nie stosowała żadnej metody ulgowej. Bardzo mnie bolało podczas badania, w ogóle to bardzo trudno jej było wykonać je, bo przez ten ból bardzo się spinałam... Ona pewnie pomyślała sobie, że jakaś delikatniutka jestem, ale naprawdę mnie bolało..
Moje pytanie do Was - czy też taki ból macie wewnątrz? Czy tylko bolą was kości i na tym koniec? Boję się o poród, bo nie dość że szyjkę mam do tyłu wygiętą, długą, to Marceli ponoć duży a ja jestem pierworódką... i mam wrażenie że ten ból wcale nie przejdzie a będzie gorszy...
Boję się jak ja to wszystko zniosę... a termin już na dniach...
Odpowiedzi
Do tej pory, a pytalam jeszcze dwoch ginekologow nikt mi tego bolu nie potrafi wyjasnic. Nie wiem czy czujesz to samo co ja czulam, ale ginekolog mnie nie rozumial. Juz myslalam, ze to wulwodynia ale przeszlo na szczescie.
Także mam wrażenie,ze chyba każda z Nas musi po prostu przez to przejść :(
Pozdrawiam
Coś tam wczoraj położna bąknęła żebym brała nospę, ale przez całą ciążę nic nie brałam na te bóle a pewnie teraz też nie wezmę. Chyba że dziś się pokuszę tylko na spróbowanie na noc bo wtedy ciężko mi się obraca na łóżku czy wstaje do wc... może jakby pomagał to sobie już nie odmówię jej brać. Nospa ponoć bezpieczna.