Wy też tak macie, że jak tylko Wasz maluch ubrudzi się np. marchewką, albo uleje mleko - to przebieracie i lecicie zaprać, żeby na ciuszku nie było plamy? Albo jak zabawki są troche zaślinione to odrazu idziecie je umyć? Moja Gabi strasznie się ślini i wycieram jej buźke pieluchą tetrową i tak kilka razy i pielucha leci do prania, to samo z zabawkami pluszowymi wcina pluszaka zamiast gryźć gryzak silikonowy do niego przyczepiony, po chwili są całe mokre, daje jej następną zabawkę a tą pierwszą lece wyprać... czy ja nie przesadzam? Albo inna sprawa... czy dbacie o to aby maluch nie miał np. podwiniętych skarpetek (żeby się nie odciskały na nóżkach) lub podwiniętego ubranka, żeby się nic nie odgniotło?
2012-05-04 14:47 (edytowano 2012-05-04 14:48)
|
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!
ja wychodzę z założenia, że dziecko brudne to dziecko szczęśliwe. małego ubieram rano, idziemy na spacer, wracamy do m=domu, jemy obiad i jak się zupą ubabra to trudno, nie przebieram go. jak zje biszkopta i jest cały pooklejany czy ubabrany po kanapce z dzemem to też zostawiam go w spokoju. do wieczora zdąży się jeszcz 5 razy upaprać a mi robi różnicę jeden komplet ciuszków do prania a nie 10. jakbym go za każdym razem przebierała to bym nie wyrobiła na proszek i rachunki za wodę. grunt, że rączki i buźkę ma mytą na bierząco. na to, że mu się coś podwinie, czy ugniecie też nie zwracam uwagi. jak zaślini misia to jego sprawa, bawi się zaślinionym. dziecku trzeba dać trochę swobody i możliwości do bablania i brudzenia. po co przesadzać nadmiernie z przebieraniem?
ok,ubranka mu nie zrobia roznicy czy ma czyste czy brudne ale raczki klejace ie, do tego jakies smieci podoklejane,wlosy,kudelki..puzniej wklada do buzi..dziecko male sobie ubranka nie poprawi,nie podwinie rekawka czy skarpetki..swoboda swoboda ale dzieci sa zalezne od nas rodzicow..i trzeba im troche pomagac..chodz wiadomo przed zarazkami tez nie ma co szalec i wariowac
ja wychodzę z założenia, że dziecko brudne to dziecko szczęśliwe. małego ubieram rano, idziemy na spacer, wracamy do m=domu, jemy obiad i jak się zupą ubabra to trudno, nie przebieram go. jak zje biszkopta i jest cały pooklejany czy ubabrany po kanapce z dzemem to też zostawiam go w spokoju. do wieczora zdąży się jeszcz 5 razy upaprać a mi robi różnicę jeden komplet ciuszków do prania a nie 10. jakbym go za każdym razem przebierała to bym nie wyrobiła na proszek i rachunki za wodę. grunt, że rączki i buźkę ma mytą na bierząco. na to, że mu się coś podwinie, czy ugniecie też nie zwracam uwagi. jak zaślini misia to jego sprawa, bawi się zaślinionym. dziecku trzeba dać trochę swobody i możliwości do bablania i brudzenia. po co przesadzać nadmiernie z przebieraniem?
ok,ubranka mu nie zrobia roznicy czy ma czyste czy brudne ale raczki klejace ie, do tego jakies smieci podoklejane,wlosy,kudelki..puzniej wklada do buzi..dziecko male sobie ubranka nie poprawi,nie podwinie rekawka czy skarpetki..swoboda swoboda ale dzieci sa zalezne od nas rodzicow..i trzeba im troche pomagac..chodz wiadomo przed zarazkami tez nie ma co szalec i wariowac