Witajcie dziewczynki.
Mam problem dotyczący mojego faceta. Nie wiem czy to może moje jakieś widzimisie czy powinnam coś z tym zrobić.
Otóż po rozwodzie mieszkam z siostrą i moją córką u niej w mieszkaniu. To mieszkanie jest moje i siostry, ale przepisane na nią więc jej egoistyczne myślenie powoduje, że nalega bym się wkońcu wyprowadziła z małą. Nie mam pracy, jestem w trakcie szukania, nie mam za co sobie coś wynająć. Większość mieszkań to 1200 za kawalerkę. Alimentów dostaje 400 zł jedynie na jedzenie. Mam nażeczonego który jest studentem. Jest 3 lata ode mnie młodszy. Wynajmuje mieszkanie z kolegą ze studiów. Rozmawiałam ostatnio z moją mamą i powiedziała byśmy może razem sobie coś wynajęli skoro on się zdecydował być z kobietą z dzieckiem i łatwiej wam będzie coś wynająć itd bo taniej na dwie osoby niż jedna. Powiedziałam, że nie bardzo bo on chce najpierw skończyć studia a poza tym ma rodziców którzy mnie nie trawią bo wiedzą, że ja rozwódka z dzieckiem a oni nie takiej dziewczyny dla syna szukają. Nawet nie wiedzą, że jestesmy zaręczeni. Dzisiaj nasunęła się rozmowa na temat wspólnego miaszkania i on powiedział, że nie ma opcji. On nie chce i koniec bo chce skończyć studia, poza tym nie ma kasy bo rodzice na wspólne mieszkanie ze mną nie dadzą itd, i on ogólnie nie chce. Sama sobie powinnam w tej kwestii radzić. Bardzo smutno mi się zrobiło, bo to nie fair. Ja wiążąc się z nim nie wiedziałam jaka będzie sytuacja z rodzicami i myślałam, że to normalne, że skoro para się spotyka a jest już dziecko i planują wspólne życie itd no to stara się zamieszkać razem. On chce osobno i koniec. Ja mam myśleć o sobie i o nim a on myśli tylko o sobie i żeby jemu było dobrze. Czuje sie zlekceważona. Olana;( nie nalegam strasznie na to mieszkanie, ale wiem, że nie długo u siostry pomieszkam i musze sobie coś wynająć a to wszystko takie drogie. On skwitował to tak, że totalna olewka. Moja mama powiedziała, że mój partner widział w jaki związek wchodzi. ja mam ciężką sytuacje materialną. Potrzebuje mieszkania. Nie mam gdzie mieszkać. On student. Pokłócił się ze mną bo on myśli, że ma płacić na dziecko. Kocha córkę moją, ale nie chce mieszkać. CHce być wolny itd...a co z nami? Wszedł w związek z dzieckiem, ale chce wolności? Nie rozumiem tego. On nie chce mieszkać razem dopiero za 5 lat po skończeniu studiów. Super:( Co ty na ten temat myślicie? Ja go rozumiem poczęści, ale te Jego studia są najważniejsze a ja? moja sytuacja, dziecko? Liczy się tylko on a ciągle mi mówi, że mam gdzie mieszkać. Olewa to i ma w dupie. Mamusia pieniążki da wiec super...To zwyczajnie boli. Jak to rozwiązać? Smutno mi po tej rozmowie dzisiaj:( Myślałam, że ja i córka jesteśmy już rodziną. Ale na co ja liczę jak on ma jedynie 20 lat i zawsze w życiu wszystko za niego robiła mama a w do tego jest świętym studentem i biednym jak to na studenta przystało;/
2012-09-21 18:24
|
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!