Ciąża to nie choroba i jak któraś chce, to może pracować do porodu, ale:
1. Jak ktoś ciągle wymiotuje i ma mdłości przy grypie żołądkowej, to wszyscy ze współczuciem wysyłają go na wolne, czy kobiet w ciąży to nie dotyczy?
2. Jak można w każdej chwili z dnia na dzień trafić do szpitala, to raczej zdrowym się nie jest.
3. Jak trudno wysiedzieć godzinę, bo boli kręgosłup i żebra, to co mówić o co najmniej 8 h?
4. Jak kobitka jest taka słaba, że ledwie na oczy widzi, to czy efektywnie pracuje?
Można tak wymieniać w nieskończoność, może to i nie choroba, ale taki całkiem normalny stan też nie. Każda powinna sama zdecydować, czy czuje się na siłach pracować, czy powinna dla dobra dziecka i swojego pozostać w domu. Oczywiście, o ile nie ma nagłego zagrożenia, należy powiadomić wcześniej pracodawcę i dać mu czas na znalezienie zastępstwa.
Tak ale to dziala tez we dwie strony niestety Mam porownanie , mieszkam w UK , wiekszość kobiet pracuje normalnie do konca ciąży ( ale pracodawca ma obowiacek przenieśc kobiete na lżejsze stanowisko pracy i normalnie wracasz po macierzynskim do pracy , akurat w Uk jest 39 tygodni płatnego urlopu plus 12 bezplatnego jeśli chce sie go wykorzystac ) . W Polsce dzieki tym przywileja dla kobiet w ciąży , pracodawcy nie chca przyjmować mlodych kobiet do pracy , a po wychowawczym często dostaja zwolnienie ( i ja to akurat rozumiem bo pracodawca musial przeciez w tym czasie kogos zatrudnic na nasze miejsce ) .
Cos za cos .
To fajnie, że taki długi ten urlop. U nas by się przydał. Myślę, że w PL przepis o przeniesieniu na lżejsze stanowisko w dużej mierze byłby martwy, rzadko kiedy pracodawca jest w stanie zaproponować coś innego. Jak na początku powiedziałam, że jestem w ciąży, to niby troszeczkę mnie odciążono z wypełnianego zakresu, ale już po dwóch tygodniach było po sprawie i roboty oraz stresu coraz więcej. Normalka u mnie w firmie.