Ktos ciagle z wami siedzial w szpitalu? Ale tak ze bezprzerwy prawie caly dzien? Zebyscie moglby sie wyspac albo zebyscie mialy spokoj?
Ja czegos takiego nie mialam... bylam zmeczona gdy odwiedziny kogokolwiek trwaly za dlugo a jak ktos przychodzil to napewno nie po to zebym mogla sie przespac . W sumie od urodzenia synow bylam zdana tylko na siebie. Niewielka pomoc mialam rzadko. Sama wstawalam ( nawet kilka godzin po cc) sama kapalam itp zawsze uwazalam ze skoro to moje dziecko to ja powinnam sie nim zajmowac a nie prosic ciagle o pomoc a co gorsza kims sie wyslugiwac.
Pytanie wzielo sie stad ze jestem zszkowana... nie wiem czy wynika to z tego ze brat rodzony mojego partenra zawsze byl tym najukochanszym synkiem (a moj czarna owca) i stad ta nadopiekunczosc co do jego nowonarodzonego syna a przedewszytkim jego dziewczyny. Sluchajcie... odkad urodzila ich matka jest tam(w szpitalu) non stop.... nawet po pracy - gdzie jak zawsze przychodzila na 10 minut do nas na kawe to mowila do mojego syna ze jest zmeczona i ma duzo roboty... jak urodzilam synow to byla u mnie raz w szpitalu na chwile tlumaczac sie ze oczywiscie jest zmeczona. A tu nagle przestala byc wykonczona praca..? Siedzi u niej bo musi sie wyspac..biedna sie tyle nameczyla nie spi do 1 w nocy bo jej synek nie chce spac. Ona usnie a tesciowa buja malego zeby jej nie obudzil...Kurde.. po obu cesarkach bylam zdana sama na siebie nikt nie pomagal mi w opiece nad dzieckiem.. mimo ze pierwsza cc byla owiana komplikacjami i ledwo przezylam od nikogo nigdy nie uslyszalan oporcz mojej rodzinh ze sie nameczylam. Z niej robia mega ofiare niedorajde. Siedzi u dziecka ktore nie jest jeszcze w pelni swiadome a ma jeszcze dwoch wnukow moich synow z ktorymi moglaby sie pobawic porozmawiac ale po co....
Bardzo ja lubie i tesciowa i szwagierke ale to co sie wokol niej teraz dzieje to nawet wszyscy sa w szoku po jaka cholere ona sie nad niaj tak lituje... wczoraj bardzo ja bolala glowa (pewnie skutek znieczulenia) wiec tesciowa przeciez musi tam z nia byc..
Staram sie olewac to wszystko. Ale szlag mnie trafia.. nie chodzi o mnie..bo ja wiem ze sama dawalam i daje rade zajac sie wszytskim nie potrzebuje jej obecnosci ale moj starszy syn bardzo lubi babcie..pyta sie czemu do niego nie przychodzi.. nawet na chwile. Jak wroci z malym do domu to pewnie bedzie to samo.. bedzie siedziala u niej zeby mogla sobie odpoczac moze sie wykapac.. kurde ja bralam dzieci ze soba do lazienki jak nie mialam wyjscia nikt nie pytal czy mi pomoc albo moze wziasc dzieci na chwile
Czuje sie jakby zapomniala ze ma w domu jeszcze dwoch wnukow ktorzy ja kochaja..
Znam ja od 8 lat i w zyciu nie otrzymalam od niej tyle pomocy i wspacia co ona przez te 3 dni. Moze ktoras z Was powie ze przesadzam ze moze jestem zazdrosna. Pewnie powinnam soe tym nie przejmowac nie myslec pewnie tak..a moze ktoras powie cos co sprawi ze spojrze na ta sprawe z innej strony. W kazdym razie ja nawet przez chwile nie pomyslam ze ktos moglby tyle dla mnie zrobic. A moze to ja jestem dziwna ze nie potrzebowalam pomocy i mam pecha a ze zachowanie tesciowe jest normalne tylko mnie mniej lubi?? Nie wiem
Pisze to Wam bo musialam sie komus wygadac.. dusze to w sobie
Odpowiedzi
Niestety gdy jest w pracy albo go nie ma jestem zdana sama na siebie.
Mieszkamy z tatą , babcią i bratem męża i dziecko mogloby plakac a nikt nie zagladnie .
Jeszcze wymagaja zeby gotowac , prac, sprzatac itp.
A o porzadek nikt nie dba ( posprzątam jednego dnia i juz tego samego dnia jest to samo......)
Jest ciezko i staram sie czasami nie denerwować bo maly ale nieraz sie nie da....