Ja znalazłam w sieci kołysanki, ściągnęłam. Najpierw leciały same z laptopa, a po paru przesłychaniach już je znałam na pamięć. Nie tylko Mały zasypiał, ale mąż też. Mąż nawet mówił, żeby tylko niektóre śpiewała, bo później w pracy cały dzień je nuci. Teraz już nie śpiewam.