na starsza tak ..z młodsza to bardziej tak na siebie krzycze ale staram sie panowac nad soba bo potem ona krzyczy na nas:)nasladuje
z moim charakterem i w moim stanie nie da sie nie wydrzec :)
na starsza tak ..z młodsza to bardziej tak na siebie krzycze ale staram sie panowac nad soba bo potem ona krzyczy na nas:)nasladuje
z moim charakterem i w moim stanie nie da sie nie wydrzec :)
puszczaja mi nerwy ale nie krzycze co taki niemowlak zrozumie staram sie jak najszybciej uspokoic bo maly wyczuwa napiecie i zaraz zaczyna plakac wiec wole sie nie denerwowac
Ale NIE krzyczę :)
Oj puszaczają, ale na Olę nie krzyczę.
Ja ostatnio zadawałam podobne pytanie http://40tygodni.pl/Category/015/2,47830,Czy-tracicie-czasami-cierpliwosc/Strona/1
Ja chyba nigdy nie potrafiłabym krzyknąć na swoje dziecko, ale nie wykluczam, czas pokaże i zweryfikuje mój pogląd na wychowanie :).
A nerwy oczywiście, że puszczają, ostatnio ciągle chodzę przemęczona i poddenerwowana, bo z mojego złotego dziecka stała się mega maruda, ale nie ma to wypływu na mój stosunek do dziecka, co najwyżej sobie ponarzekam do tego mojego, że mam dość.
Yyyyy sorrry xxxpaaulusiaaxxx myślałam, że twoje dziecko jest strasze, ale ma miesiąc i na nie krzyczysz? Ja na Twoim miejscu wybrałabym się do lekarza, może masz depresje poporodową, bo jak dla mnie to to nie jest normalne. Przecież to dziecko dopiero przyszło na świat, potrzebuje dużo cierpliwości i miłości, pomocy w zaadoptowaniu się na tym świecie, a nie rozwrzeszczanej mamusi.
Póki co nie mam sumienia na nią krzyczeć, bo ma dopiero miesiąc, ale jak podrosnie pewnie nie raz się zdarzy...:(
ksiezniczka nie ma depresi poporodowej napewno ;) poprostu po kilku godzinach walki z mala niedaje juz rady , ona marudzi bo lubi , krzyczy , placze ... niezaleznie czy jest to przed jedzieniem czy po , jak ma sucho , jest wykapana , nic ja nie boli bo bylismy sprawdzic czy wszystko z nia ok , nie ma kolek bo placz z bolu jestem w stanie juz rozroznic . Nie krzycze na nia niewiadomo jak tylko donosnym tonem prosza ja zeby sie juz uspokoila .
Heh xxxpaaulusiaaxxx, nie chce się wymądrzać, ale myślę, że to jednak kolki. Też przez to przechodziłam, nie chciało mi się wierzyć, że można krzyczeć prawie cały dzień, przez pewien czas myślałam, że to dlatego, że jest za bardzo rozpieszczony, nawet przez chwilę nie schodził z rąk, bo ciągle płacz i płacz, była maruda z niego straszna, dziecko szatana xD. A gdy skończyłam karmić piersią i przeszłam na mm, nagle jak ręką odjął, skończył się ciągły wrzask i okazało się, że to moje dziecko nie jest aż takie straszne. Teraz mam wyrzuty sumienia, że oskarżałam go o taką złośliwość :P. Też się nachodziłam po lekarzach, miałam dość, raz puściły mi nerwy, poszłam z nim na spacer, a on jak zawsze w połowie drogi zrobił się purpuowy i krzyk i krzyk, nic mu nie pomagało, z tego wszystkiego zgubiłam telefon i rozwaliłam wózek. Wróciłam do domu i mówię, to dziecko jest nienormalne, mam dość. Widziałam szczęśliwe mamuśki z dziećmi na spacerkach a ja nie mogłam 10m przejść żeby krzyku nie było. Teraz już wiem, że to poprostu był ból.
Wiesz, dziecko ma dopiero miesiąc i nie wątpie w twój instynkt macierzyński, jednak po tak krótkim czasie naprawdę trudno jest zrozumieć jaki rodzaj płaczu co sygnalizuje.
Gdy mi puszczaja nerwy to placze,potrafia mi grochy leciec z bezsilnosci,zadko ale sie zdaza,nigdy jeszcze nie krzyklam,za maly :)))