Polacy kupują za dużo leków - tak wynika z badań IMS Health, firmy, która monitoruje rynek leków na świecie. W tym rankingu wyprzedziliśmy Francuzów, którzy byli uważani za największych hipochondryków.
Sięgamy po nie chętnie i nie zawsze rozważnie. Aptekarze przyznają, że popyt na określone leki kształtuje reklama. Największym powodzeniem cieszą się zazwyczaj te specyfiki, które są aktualnie reklamowane.
- Ludzie kupują teraz dużo więcej leków, niż kiedyś. Bardzo wzrosła szczególnie sprzedaż tych preparatów, które dawniej były tylko na receptę, a teraz można dostać je też bez recepty - mówi Eugenia Łotysz, współwłaścicielka apteki "Bursztynowej" w Koszalinie.
Firmy farmaceutyczne znalazły sprytny sposób, by zwiększyć sobie obroty. Obniżyły po prostu dawki leku, czyli zawartość substancji leczniczej w tabletce, co spowodowało, że lek jest nieco słabszy niż ten na receptę. Zmniejszyły też liczbę tabletek w opakowaniach i wystarały się o pozwolenia na sprzedaż tych preparatów bez żadnych ograniczeń .
Tak stało się między innymi z "ranigastem" stosowanym w dolegliwościach układu pokarmowego, przeciwbólową "pyralginą", preparatem no-spa czy lekami przeciwalergicznymi.
- No-spa, bardzo dobry lek rozkurczowy, kiedyś był wyłącznie na receptę, teraz producent zmienił dawkę i sprzedaje lek również bez recepty. Silniejsze no - spa może przepisać tylko lekarz, słabsze, w o połowę mniejszej dawce, można dostać bez recepty. I co z tego, skoro pacjent może wziąć dwie tabletki i będzie miał tę samą dawkę? Przecież nigdzie nie jest napisane, że aptekarz nie może sprzedać klientowi kilku opakowań. Każdy może też przyjść po lek kilka razy albo pójść do innej apteki - zwraca uwagę Eugenia Łotysz.
Podobnie jest z ranigastem czy pyralginą. Dla pacjentów jest to wygodne, bo nie muszą z każdą dolegliwością biegać do lekarza i prosić o receptę. W awaryjnych sytuacjach zawsze mogą się poratować. Z drugiej strony jednak stosowanie przez chorych leków na własną rękę często zaciemnia obraz choroby. Kiedy lekarz przepisuje lek, ma pacjenta pod kontrolą.
Gdy nie widzi poprawy, szuka czegoś innego albo kieruje chorego na badania. Gdy pacjent leczy się sam, lekiem zwykle łagodzi tylko objawy, których przyczyną może być poważna choroba. Wśród tych bez recepty są leki, których nie powinno się stosować przy nadciśnieniu albo w chorobie wrzodowej żołądka.
Lekarz, zanim lek przepisze, upewnia się, czy pacjent może go brać. Aptekarz nie zawsze ma taką możliwość.
- Pacjenci przy okienku, w obecności innych klientów zwykle nie chcą rozmawiać o swoich dolegliwościach, trudno więc im czasem cokolwiek doradzić - dodaje E. Łotysz. Jej zdaniem reklamy leków, a także wszelkich suplementów diety - preparatów witaminowych, minerałów itp. - powinny być zdecydowanie ograniczone.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że zniesienie ograniczeń na sprzedaż leków wydawanych dotąd tylko na recepty jest na rękę nie tylko firmom farmaceutycznym i pacjentom, którzy nie lubią lub nie mają czasu wyczekiwać w kolejkach do lekarzy. Ewidentnie korzysta na tym państwo, które zaoszczędza dzięki temu na kosztach refundacji.
Ranigast, pyralgina, no-spa i inne tego rodzaju preparaty sprzedawane w większych ilościach i dawkach wyłącznie na receptę - są na listach leków refundowanych, Narodowy Fundusz Zdrowia częściowo więc do nich dopłaca. Jeśli pacjent kupi je sobie bez recepty, dopłacać już nie trzeba Ludzie kupują teraz . Stąd zapewne przyzwolenie dla firm farmaceutycznych na obejście przepisów uniemożliwiających sprzedaż tych leków bez recepty.
Najczęściej kupowane leki bez recepty:
ranigast
alergin
pyralgina
no-spa
Odpowiedzi
Nie polecam takiego postępowiania, bo faktycznie kiedyś te leki mogą nam sporo pomóc.. a biorąc je jak bezmózgowiec..uodparniamy się z każdą tabletką.