Jestem za karami bo inaczej nie da rady przetłumaczyć. Zauważcie, że żeby szczepionki miały sens, w każdym społeczeństwie min 75% dzieci MUSI być zaszczepione. Matki traktujące to jako zagrożenie, z uwagi na źle pojętą panikę ryzykują nie tylko zdrowie własnego dziecka ale i zdrowie innych dzieci. I jak każdy medal ma dwie strony, stanowczo więcej razy widziałam w pracy dzieci po powikłaniach chorobowych z uwagi na brak szczepienia niż dzieci z powikłaniami poszczepiennymi. Tu się trzeba zdecydować niestety na mniejsze zło.
Nie ryzykują zdrowia innych dzieci, bo inne dzieci są szczepione ;) a jeśli twierdzisz, że zagraża im chory to gdzie odporność uzyskana dzięki szczepionce? Jaki sens szczepienia skoro dziecko jest bezpieczne tylko w sytuacji gdy nikt obok nie choruje i nie ma od kogo się zarazić?O powikłaniach poszczepiennych u nas się nie mówi. Zapytaj ile matek zgłosiło w przychodni że dziecko gorączkuje czy wymiotuje po szczepieniu. A ile lekarzy którzy taką informację otrzymali, zapisało to i zgłosiło do sanepidu?
Temat rzeka. A jeśli jesteś za karami to polecam wyjazd do jakiegoś państwa gdzie jest komuna albo najlepiej totalitaryzm:) tam się nic nie tłumaczy, tylko od razu pałą ;-) Ja jestem za prawem do decydowania o sobie, za prawem do myślenia.
Podeślij link do jakiejś publikacji medycznej na temat siły szczepów chorobotwórczych, bo ja pierwsze słyszę, a brałam już materiały od pediatry (m.in. ze szkoleń nt szczepień) i wszystko z czym się zetknęłam przekonało mnie do tego, by nie szczepić na to na co szczepi się "obowiązkowo" w naszym kraju i tym co jest u nas dostępne na rynku farmaceutycznym. Szkoda dzieci, zwłaszcza, że organizm ludzki nie ma zdolności wydalania toksyn w wieku poniżej 3 lat (a to wtedy szczepi się na masę).