Już nie mam siły, ciągle krzyczy, zaczyna się rano gdy się obudzi i trwa do późnego wieczora, ok 18 się nasila ( ma wtedy kolkę). Nie można z nim ostatnio już nawet wyjść na spacer, nie ważne, czy rano czy popołudniu, bo ostatnio dwa razy musiałam wracać z nim na rękach krzyczącym na całą ulicę. Ma 2 mies. Karmie piersią, dość rygorystycznie trzymam diety. Generalnie cały dzień spędzamy na uspokajaniu go, cały dzień nie śpi, może z godzinę spokojnie leży w łóżeczku. Byliśmy u lekarza, orzekł, że dziecko wygląda na zdrowe i że nie może nam pomóc, że mamy go obserwować. Mąż wraca w czw do pracy i nie wiem jak sobie sama poradzę, nawet nie można go na chwilę odłożyć do łóżeczka i wyjść do łazienki, nie mówiąc już, że i na rękach nie rzadko wcale się nie chce uspokajać.
Odpowiedzi
pozdrawiam