2012-08-14 00:34
|
Czy przez to, że gotujecie swoim maluszkom czujecie się lepsze od mam "słoikowych"?
Ja gotuję synkowi, ale też daję mu czasem gotowe obiadki. Jednak mój maluszek chętniej jada to, co mamusia upichci...a mi sprawia to ogromną przyjemność gdy on tak się zajada ze smakiem:)
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!
Odpowiedzi
Choc nie powiem, czasem zdarza mi sie podac sloiczek-zawsze mam kilka na zapas jakbym sie zle czula czy poprostu nie chce mi sie gotowac.
Całkowicie inaczej smakuje marchewka ugotowana przeze mnie jak ta ze słoika i zdecydowanie inny ma kolor. Wiecie te ekologiczne uprawy... także to był u mnie powód do dumy- że syn wpiernicza naprawdę ekologiczne żarełko. Zdecydowanie sprawiało mi to frajdę na początku, teraz kiedy ząbkuje (OKROPNIE) to często nie mam jak mu ugotować, więc robię raz a porządnie i pasteryzuję. Słoik też mam w zanadrzu jakby trzeba było.
Nie czuję się lepsza od "słoikowych" mam, jak zjada co mu dam to jestem podrasowana i usatysfakcjonowana ale na obszarze bardziej kulinarnym :)
Ja będę dawać słoiki, może czasem uda się coś ugotować i nie czuję się z tego powodu gorsza. W pytaniu jest zawarty ten nieszczęsny podtekst że gotowanie to wyraz matczynej miłości matki Polki, a słoiczki to wygodnicka mama-pindzia daje;) sorry ale tak to odbieram przez niektóre komentarze wokół;)
Po pierwsze mieszkam w mieście, nie uprawiam ekologicznej marchewki na balkonie, a kupić ze straganu mogę tylko jaką ja mam gwarancję że ta marchew jest naprawdę eko? W Lidlu czy jakimś sklepie Greenwayowskim można dostać marchew bio - pomijam już gwarancje jakości, ale taka marchew kosztuje 8 zł za kg - to chyba jednak taniej słoiczki. No i argument najważniejszy jak mała będzie wcinać marchewki i inne pyszności które zapakuje jej do żłobka - bo jedzonko trzeba mieć własne - to ja będę pracować - pełen etat minus ta jedna godz. z racji karmienia plus dojazd. Podsumowując nie ma czasu na gotowanie zbilansowanych posiłków z żywności z pewnego źródła
P.S. Równie dobrze można zapytać czy czujesz się lepsza bo urodziłaś sn a nie cc, bo urodziłaś bez znieczulenia a nie "z", bo karmisz piersią a nie mm, bo spędzasz z dzieckiem 5 h na spacerze a nie 1,5h etc etc - wnioski nasuwają się same - mamy awatary wiszą nad nami;)
ja gotuję, ale daję na zmianę ze słoiczkami; a dla przykładu moja bratowa wychowuje swoją córkę (22 miesiące ma) tylko na słoiczkach, bo ona nie lubi gotować i dziewczynka jest i śliczna i mądra, więc wcale nie uważam, że na domowych obiadkach rosną mądrzejsze cz ładniejsze dzieci ;)Po pierwsze mieszkam w mieście, nie uprawiam ekologicznej marchewki na balkonie, a kupić ze straganu mogę tylko jaką ja mam gwarancję że ta marchew jest naprawdę eko? W Lidlu czy jakimś sklepie Greenwayowskim można dostać marchew bio - pomijam już gwarancje jakości, ale taka marchew kosztuje 8 zł za kg - to chyba jednak taniej słoiczki. No i argument najważniejszy jak mała będzie wcinać marchewki i inne pyszności które zapakuje jej do żłobka - bo jedzonko trzeba mieć własne - to ja będę pracować - pełen etat minus ta jedna godz. z racji karmienia plus dojazd. Podsumowując nie ma czasu na gotowanie zbilansowanych posiłków z żywności z pewnego źródła
P.S. Równie dobrze można zapytać czy czujesz się lepsza bo urodziłaś sn a nie cc, bo urodziłaś bez znieczulenia a nie "z", bo karmisz piersią a nie mm, bo spędzasz z dzieckiem 5 h na spacerze a nie 1,5h etc etc - wnioski nasuwają się same - mamy awatary wiszą nad nami;)
Jeżeli kogoś uraziłam pytaniem, to przepraszam-nie to miałam na celu!
Ja gotuje,nie dlatego ze taniej wychodzi-bo to nie zawsze prawda,i nie dlatego ze uwazam ze moje posilki beda zdrowsze,poprostu lubie,mam czas na to i sprawia mi przyjemnosc widok maluszka wcinajacego mamine obiadki :)
mam dokładnie tak samo! Gotuję bo lubię to, lubię jak mały otwiera buzię po następną łyżeczkę i nie wypluwa;)
Ja będę dawać słoiki, może czasem uda się coś ugotować i nie czuję się z tego powodu gorsza. W pytaniu jest zawarty ten nieszczęsny podtekst że gotowanie to wyraz matczynej miłości matki Polki, a słoiczki to wygodnicka mama-pindzia daje;) sorry ale tak to odbieram przez niektóre komentarze wokół;)
Po pierwsze mieszkam w mieście, nie uprawiam ekologicznej marchewki na balkonie, a kupić ze straganu mogę tylko jaką ja mam gwarancję że ta marchew jest naprawdę eko? W Lidlu czy jakimś sklepie Greenwayowskim można dostać marchew bio - pomijam już gwarancje jakości, ale taka marchew kosztuje 8 zł za kg - to chyba jednak taniej słoiczki. No i argument najważniejszy jak mała będzie wcinać marchewki i inne pyszności które zapakuje jej do żłobka - bo jedzonko trzeba mieć własne - to ja będę pracować - pełen etat minus ta jedna godz. z racji karmienia plus dojazd. Podsumowując nie ma czasu na gotowanie zbilansowanych posiłków z żywności z pewnego źródła
P.S. Równie dobrze można zapytać czy czujesz się lepsza bo urodziłaś sn a nie cc, bo urodziłaś bez znieczulenia a nie "z", bo karmisz piersią a nie mm, bo spędzasz z dzieckiem 5 h na spacerze a nie 1,5h etc etc - wnioski nasuwają się same - mamy awatary wiszą nad nami;)
ja gotuję, ale daję na zmianę ze słoiczkami; a dla przykładu moja bratowa wychowuje swoją córkę (22 miesiące ma) tylko na słoiczkach, bo ona nie lubi gotować i dziewczynka jest i śliczna i mądra, więc wcale nie uważam, że na domowych obiadkach rosną mądrzejsze cz ładniejsze dzieci ;)Po pierwsze mieszkam w mieście, nie uprawiam ekologicznej marchewki na balkonie, a kupić ze straganu mogę tylko jaką ja mam gwarancję że ta marchew jest naprawdę eko? W Lidlu czy jakimś sklepie Greenwayowskim można dostać marchew bio - pomijam już gwarancje jakości, ale taka marchew kosztuje 8 zł za kg - to chyba jednak taniej słoiczki. No i argument najważniejszy jak mała będzie wcinać marchewki i inne pyszności które zapakuje jej do żłobka - bo jedzonko trzeba mieć własne - to ja będę pracować - pełen etat minus ta jedna godz. z racji karmienia plus dojazd. Podsumowując nie ma czasu na gotowanie zbilansowanych posiłków z żywności z pewnego źródła
P.S. Równie dobrze można zapytać czy czujesz się lepsza bo urodziłaś sn a nie cc, bo urodziłaś bez znieczulenia a nie "z", bo karmisz piersią a nie mm, bo spędzasz z dzieckiem 5 h na spacerze a nie 1,5h etc etc - wnioski nasuwają się same - mamy awatary wiszą nad nami;)
Jeżeli kogoś uraziłam pytaniem, to przepraszam-nie to miałam na celu!
A propos ekologicznej marchewki...ja też mieszkam w mieście i z miasta pochodzę :) a jarzynki w lidlu kupuję :) i też pracuję, tylko na razie jeszcze na pół etatu, więc te argumenty mnie nie przekonywują. Znam wiele mam które wogóle nie pracują i nie gotują, bo zwyczajnie nie lubią.
Boziu Najświętsza...ja myślałam że to ja mam dostać :)