ja mam takie zdanie, ze homeopatia działa... ale nie na wszystkich. i mam wrażenie, ze na Marcina nie bardzo. jak się coś dzieje, to zaczynam od homeo. jak nie widzę poprawy, to siegam po leki. ale jak do tej pory udało się obyć bez antybiotyku, jedynie w maści kiedyś dostał, na oparzenie.
np. czopki Viburcol działały, jak podałam dwa na raz.
euphorbium - raz miał katar 7 dni
innym razem miał katar 10 dni (nie dawałam euphorbium)
ostatnio znów 10 dni katar, leczony nasivinem.
generalnie nie było reguły
granulki osanit na ząbkowanie - mam wrażenie, ze nie pomagały
granulki na AZS - wydawało mi się, że działają, ale teraz myślę, ze działała po prostu dieta bez alergenów.
granulki na swędzenie skóry po oparzeniu - mam wrażenie, ze minimalnie było lepiej.
ostatni znalazłam lekarza któy leczy homeopatią. ale zawsze robi tak, zę daje rozpiskę leków homeopatycznych, wyznacza czas, po którym powinna nastąpić poprawa, i jeśli mama jej nie zaobserwuje, to ma od razu zrealizować receptę, którą on wcześniej wypisze, na tradycyjne leki. unikając antybiotyków.
i co najważniejsze, na moje stwierdzenie, ze Marcin jest prawie nie szczepiony stwierdził "i dobrze" :D w końcu znalazłam lekarza medycyny, który ma podobne zdanie do mojego nt. szczepień :)
nie lubię schematycznego myślenia. na zasadzie "nie bo nie".
zanim ktoś się sceptycznie wypowie o homeopatii, niech spróbuje na własnym dziecku (przecież jeśli ktoś zeżarł całe opakowanie i nic mu po tym nie było, to i dziecku nie zaszkodzi). i wtedy zajmie stanowisko. ale nawet jeśli nie będzie widocznej poprawy po takim leczeniu, niech nie odbiera innym mamom prawa do wiary w takie leczenie, jeśli te mamy wyraźnie obserwują u swoich dzieci pozytywne rezultaty homeopatii.
