Tak was czytam i dochodzę do wniosku że coś ze mną nie tak ;) Euforia? Cudowne przeżycie? Jak, gdzie? Ja miałam cudowne przeżycie jak w końcu mnie położyli na stół i wyciągnęli ze mnie duszące się moje dziecko. To był drugi, a pierwszy mój poród był naturalny i chociaż wszystko poszło świetnie, to wolałabym 100 razy przeżywać ból po cesarce niż skurcze porodowe
No widzisz ja cię rozumiem. Być może nie urodziłam drogami natury w takim sensie " że dziecko nie wyszło moja szyjka" jak kolwiek to brzmi ale miałam już 9cm rozwarcia skurcze były straszne..zero pomocy byłam sama wyjaca na porodówce...i też ulżyło mi gdy dostałam znieczulenie i wszystko przeszło noi gdy wkoncu wyciągnęli mi synka, który również się dusił..A co do cudownego przeżycia miałam je podczas drugiej cesarki w spokojnej atmosferze... Bez pospievhu.. gdy na spokojnie czekałam na synka i potem patrzyłam jak go wyciągnęli badali itp. Nie musiałam rodzić drogami natury aby przeżyć coś wspaniałego.
Jak widać każdy inaczej przechodzi poród :]