Glownie.do mam.nie.pracujących kajtusia987 |
2016-11-23 20:36
|
vote-up

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły
vote-down

Dziewczyny ale szczerze. Jesteście cala.dobę z.dziećmi? Jak.sobie radzicie z tym? Szczerze- ja.pracuje na pełnym etacie i mamy nianie również na inne.okoliczności. mam wspaniałego męża.który bez wahania albo sam jedzie gdzieś z córką albo zostaje z nią w.domu a ja mam.swoją odskocznie. Chyba ciężko jest tak.na.codzień dzień w dzień być.z dzieckiem w domu non stop??? Podziwiam was. Szczególnie te którmy nikt ni.ponga nikt nie.zostaje z dziećmi. Mega wyzwanie.

TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!

7

Odpowiedzi

(2016-11-23 20:51:24) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
luthien
No tak to jest, można się przyzwyczaić :) Ja ogólnie jestem prawie cały czas z dziećmi, czasem zostaje z nimi teściowa, która blisko mieszka, co drugi weekend jeżdżę do szkoły i wtedy mam wolne od nich, dzieci zostają z tatą sobota i niedziela a ja mogę się spotkać z jakimiś dorosłymi ludźmi ;P Teraz starsza córka poszła do przedszkola, więc jest więcej luzu w domu, ale prawda, nudno tak samej i monotonnie, nie raz czekam tylko aż mój wróci z pracy i będę mogła z nim pogadać
(2016-11-23 21:51:41) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
evvka84
Ja mam dwójkę 24 na dobe. Mam meza który nic a nic mi nie pomaga i jeszcze nad nim trzeba chodzic (bo on pracuje a ja siedze w domu no i oczywiscie nic nie robie)Caly dom i zakupy na mojej glowie. Chlopaki wszędzie jeżdżą ze mna czy na zakupy czy do lekarza. Nie mam z kim ich zostawic. Od wczoraj znow mam kryzys bo juz wysiadam. 5 minut nie spedzam sama by pozbierać swoje mysli. Ale chlopcy kiedys urosna ibedzie mi brakować tych malych kochanych urwisow. wiec nie narzekam.
(2016-11-24 07:16:48) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
iwona91
Ja od 25 miesięcy miałam tylko jeden dzień a w zasadzie 4-5 godzin dla siebie. Non stop jestem z Kasią i nikogo nie mam do pomocy. A tym bardziej teraz od prawie roku od poniedziałku donpiątku męża nie ma w domu. A w drodze drugie dzieciątko. I kolejny rok będzie taki sam. Można się przyzwyczaić. Ale tak.czy inaczej ma się chęć wyjścia gdzię samej chociaż na kilka godzin.
(2016-11-24 07:56:05) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
misiaqlek
Do niedawna tak i psychika zaczela mi siadać . Przed ciąża zawsze byłam aktywna , wszędzie było mnie pełno , jakies siłownie , fitnessy, tance . A pozniej ciąża zagrożona i prawie 2 lata życia Cyśki siedziałam w domu. Czasem wyszliśmy we dwoje do kina w weekend . Od jakiegoś czasu wychodze 3 razy w tyg i serio odbudowuje to moja psychikę . Czuje sie zupełnie inaczej mimo, ze moje dziecko jest naprawde fantastyczne
(2016-11-24 09:54:21 - edytowano 2016-11-24 09:56:16) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
nowata
ja z pierwszy synem siedziałam non stop do 9 miesiaca bez przerwy potem wrocilam zaocznie na studia. zrobilam inz a porem bedac z w ciąży z drugim mgr. do pomocy mam tylko męża ktorego w domu nie ma od rana do późnego popołudnia ale za to weekendy wolne. i wg mnie jest bombowo czasami ciężko ale z drugiej strony sama sobie jestem panią nikt mi się nie paleta pod nogami. sama organizuje dzień. najgorzej dla mnie jest jak coś sie w tej naszej rutynie miesza np choroba, przyjazd rodziny, większe imprezy rodzinne; )
z pierwazym synem długo miałam depresję poporodowa. wtedy była masakra
(2016-11-24 10:34:45) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
annan
Jesteśmy :) Od urodzenia z dzieckiem radziłam sobie sama, wszystko układałam pod nie, nie chodzi że maż nie zostawał jak była potrzeba, ale wszystkie obowiazki spadały na mnie a z jego strony zero inicjatywy, ale ile możesz powtarzac zrób to czy to jak nie ma do tego chęci. Jak sobie radzę i radziłam? Do 2,5 roku było idealnie, nie było na co narzekać, potem zaczeło mnie to już dołować. Z praca tu cieżko, do przedszkola syn szedł ale masakrycznie zaczął chorować, zostawic nie było z kim. Miała bardzo dużych i złych chwil. Po 3ch lata, tak 3,5 jak syn miał zaczełam dorabiać a to wakacyjnie a to wekendy i miałam takiego pałera jakby ktos mnie wymienił a i energia i samopoczucie wzrosło. Teraz jak przychodzi czas bez pracy znów łapię dołki, ale pocieszam sie że po nowym roku może w końcu znajdę stała prace bo u nas cholernie ciezko a puki nie bede miała z kim małego zostawić to i tak klapa zwłaszcza w chorobie. Nie planujemy drugiego dziecka, ale powiem Ci szczerze że zamkniecie mnie w domu bez pomocy na kolejne 3 lata wprowadziło by mnie w depresję chyba. To już mój czas wyjsc z domu. Włożyłam w syna wszystkie wartoci jakie mogłam i umiała wpoic najlepiej, syn jest i był mega grzecznym i spokojnym dzieckiem a do tego bardzo pojetnym i niesprawiajacym kłopotu, więc tak na prawde ja nie mam na co narzekać, ale to siedzenie w domu tylko z dzieckiem, a nocki długo tez miał kiepskie(chyba jedyna rzecz jakiej nie umiałam przeskoczyc tak szybko jak pozostałe-musiałam przeczekać), na dłuzszy czas dla mnie mega przytłaczajace.
(2016-11-24 17:41:12) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mamusiaaaa18
Od trzech lat jestem sama z dziećmi 24/24, miałam taki czas jak Magda miała 9 miesięcy że pilnowałam innego dziecka (żeby dorobić) uhuu.... mam ich trójkę. tak że pomocy nie mam żadnej bo nawet jak Magda poleci do babci na pare godzin to i tak mam jeszcze dwoje, czy nawet razem z Werką pójdą zostaje mi najmłodsza. A tak jestem sama, mąż pracuje na noce jeden tydzień na 22, drugi na 16, wraca i śpi, ostatnio wstaje wcześniej to cos tam robi ale ja i tak jestem w domu, nie mam gdzie wyjść ani do kogo mieszkamy we wsi 15 km od miasta, ja nie mam prawka i takie to życie, mam szkołę ale to tak że nie zawsze mogę pojechać bo nie mam właśnie z kim zostawić dzieci, mąż po nocce nie nadaje się do siedzenie z nimi szczególnie ze zajęcia są na 8 rano a do szkoły mam 50 km wiec o 7 nie ma mnie już w domu a on wraca przeważnie o 4/5 lub 7/8rano. W niedziele też kiepsko bo on w niedziele pracuje... czasem posiedzi mama czy siostra, ale mama tez pracuje na noce, a siostra zaraz dzwoni kiedy będę, w tygodniu nawet na zakupy to jeździ mąż sam bo z trójką takich maluchów to zakupy ciężka sprawa, a żeby ktoś z nimi został to też graniczy z cudem, i jak już zostanie to zaraz kiedy będziemy, ale wracajcie szybko . A o tym żebyśmy w ogóle wyszli gdzieś nawet oboje w sobotę wieczorem jak ma wolne to totalnie odbiegły kosmos...

Podobne pytania